sobota, 12 kwietnia 2014

Bez dalszego ciągu

Pojawienie się Niewytłumaczalnego Smutku (NS) jest zawsze nagłe i pozbawione jakichkolwiek symptomów uprzednich. NS atakuje znienacka i bez ostrzeżenia. Owszem, wynika czasami z uważnej obserwacji rzeczywistości, ale często nie ma z nią nic wspólnego. Wszak ilość głupków, głupich zachowań, bezinteresownej zawiści, karygodnych czynów i wypowiedzi jest raczej statystycznie zawsze podobna. Zmienia się może ich rodzaj, więcej jest dziś kanałów dla ich emisji, są bardziej widoczne, ale pewnie zawsze było w podobnej ilości. Nie ma znaczenia. NS pojawił mi się dziś i rozglądam się tylko w lekkim osłupieniu. Jest szaro i popiół opadł na świat. Rozmawiam, coś robię, rzucam patyk Zdzisiowi, wszystkie te czynności mają podobną wagę. Żadną.
 Nie łączy się to z czytaniem bloga z ulicy Browarnej. Btw. myślałem kiedyś w swojej naiwności, że mogę z Panem AB jakoś sensownie rozmawiać. Trudno jest jednak bardzo rozmawiać z kimś, kto uczynił nienawiść swoim motorem życiowy, Klinicznie ciekawe, jak jakiś rodzaj choroby skórnej w podręczniku dla lekarzy. Przyglądamy się z mieszanką fascynacji i obrzydzenia, gdy jednak zobaczymy w realu, abjectalne uczucie ustępuje (przynajmniej u mnie) żalowi i współczuciu. Żal mi go  i współczuję mu zwłaszcza, ze już inaczej nie może. Wplątał się w sidła wizerunku a jego wyznawcy nigdy nie wybaczą mu zmiany.
Pust' budiet, jak się mówi w pewnym niemodnym języku - ale ja już nigdy (never say never, pamiętam) nie będę wchodził w jakąkolwiek rozmowę z tym panem, nie rozmawia się bowiem z kimś tak bardzo przepełnionym niechęcią do dialogu. Dosyć o tym już, nie wolno się udręczać czytaniem o sobie kłamstw, głupot, wychlustów przywodzących na myśl bardzo brzydki zapach z trzewi. Sam się czuję źle, próbując żałośnie się tłumaczyć- jak to, przecież 30 lat, pracuję, dla sztuki, artyści, galeria, etos, posłannictwo, misja... Dla niego i bandy sykofantów, która tam grasuje, jestem tylko złodziejem ich pieniędzy. Nawet mi nie smutno z tego powodu, tak to jest niesprawiedliwe, głupio mi, że w ogóle próbuję coś tłumaczyć komuś, kto nie słucha. OK. Dość żalu. NS wystarczająco mnie udręczył swoim bezformiem, które we mnie wytwarza. Trzeba iść i pracować. Myśleć o sprawach ważnych. Szanować czas, bo dany jedynie na czas.

8 komentarzy:

Wojtek Wilczyk pisze...

No tak, ale jak popatrzymy na malarstwo wychodzące spod pędzla Polskiego Bekona, to i ewidentna frustracja, jak i też jego agresywne pieniactwo, stają się w jakiś sposób zrozumiałe... A przynajmniej przewidywalne ;))

Zwykły dyrektor galerii pisze...

No już nie chciałem używać tego argumentu, ale no doubts...

Andrzej Biernacki pisze...

Wy, szanowni Panowie, zwyczajnie nie potraficie poradzić sobie z rzeczowym argumentem, chociażby i takim, że linia podziału w polskiej, oczywiście kulawej, debacie sztuki pokrywa się z podziałem: etatowi - nieetatowi. Upraszczając, jedni chcą EKSPERYMENTU za kasę podatnika, inni, uwijający się za swoje jakoś dziwnie mówią o UMIEJĘTNOŚCI DZIEDZICZENIA. Powtarzam: upraszczając, bo zdarzają się mutacje. Co do mojego malarstwa, to w tej debacie należy je zostawić na boku, nie dlatego, że jest pod szczególną ochroną (można po nim jeździć krytycznie do woli, jeżeli jest o czym, przy innych okazjach), ale dlatego, że nie wiemy symetrycznie, na co stać w te klocki Wilczyka i Kozłowskiego. Amen

Wojtek Wilczyk pisze...

No i dyskusja z Polskim Bekonem jest problematyczna, ponieważ "linia podziału", o której mówi istnieje tylko w jego dwubiegunowo sformatowanej wyobraźni... Też oczywiście w głowach kilku innych miernot, co się anonimowo udzielają na jego blogu.
ZPIZEG ;))

Andrzej Biernacki pisze...

Te miernoty przynajmniej mają głowy, a nie zamiast niej nadmuchany balonik, żeby nie powiedzieć prezerwatywę, i to na własne życzenie. Błysk wyobraźni szanownego WW

Wojtek Wilczyk pisze...

Polski Bekon zachowuje się trochę jak szef małej prawicowej partyjki, która chce wejść na arenę wielkiej polityki. Więc zabiera po drodze każdego, kto w miarę równo i równie hłaśliwie maszeruje, nie wnikając specjalnie z jak niefajnych rejonów go przywiało... Gdyby na jego stronie istniał wymóg logowania się lub ujawniania personaliów, jedynym komentującym byłby najprawdopodobniej sam Polski Bekon, który - jak słyszałem - ma też za sobą hejterski trolling pod nickiem Bezan... Komentatorzy "niepokorni" zwykle nie grzeszą odwagą ;))

Wojtek Wilczyk pisze...

hałaśliwie ;)

gość niedzielny pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.