Znów Salon i znów miłe spotkania, czasem dawno nie widzianych, czasem nie tak bardzo. Generalnie trochę może za bardzo szoł, ale tak wyszło. Miało być miło, artystom się należy a i publiczność powinna się czuć, jak u siebie. Choć czasem to szołmeństwo może nadmierne. Zdjęć nie będzie, bo się na naszym FB niedługo pojawią, więc tam zapraszam.
Większa jednak męczliwość i niewiara. Nie będę narzekać, to po prostu kolej rzeczy i właściwie nawet trochę to lubię. Uważna obserwacja czy to, co mówię znajduje zrozumienie i jest sensowne na tyle, żeby młodsi o pokolenie zrozumieli. Bo przecież raczej ja muszę się starać, nie oni. Zresztą nei wiem. Niewiele wiem i próbuję czynić z tego atut, wahając się ciągle przed zbyt arbitralnym narzucaniem swojego zdania. Jak uczy praktyka, nie jest to może najlepszy sposób postępowania a przynajmniej na efekty działań własnych czeka się długo i niekoniecznie przychodzą. Wiadomo, że krzyk i walenie pięścią w coś lub kogoś daje lepsze rezultaty, no ale nie umiem. Wcale też nie twierdzę, że jakiś lepszy jestem przez to. No tak jest po prostu.
Jutro przyjeżdzają Bogna i Klara i bardzo się ciesze na ten spektakl w niedzielę. A jeszcze wieczorem jutro w Salonach u Marty dużo zdarzeń i mam tylko nadzieję nieco większej dynamiki swojej, bo coś ona gdzieś niedynamiczna za bardzo.
Nie będzie wyznań i wspomnień, w gruncie rzeczy jednak to głupie, nadmiarowo się odsłaniać. Macie zresztą tego pełno w postach sprzed 2 lat. Trochę mi ich wstyd no ale nie będę kasował. Upadek jest spektakularny, gdy pamiętany i jeśli można doń wrócić, choćby tylko był zapisany. Warto z rzadka przypomnieć to sobie, że upadać też trzeba z sensem. Żeby nie powtarzać, trzeba pamiętać.
Takie tam, mądrości zza szafki. W nagrodę film ze Zdzisiem olampowanym. Warty zobaczenia, bo piesek umie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz