Mógłbym właściwie pisać codziennie. Np. - "Dziś nie zdarzyło się nic ważnego właściwie". I tak za każdym razem. No ale to bez sensu oczywiście i nigdzie nie pojedziemy w ten sposób.
Wernisaż "Państwa" udany. Wystawa jest w pewnym sensie także uwieńczeniem naszej znajomości z Michałem Slezkinem i pierwszego mojego spotkania z archiwum gry, jakieś 8 lat temu.. To bardzo ciekawa jest historia i choć nie będę jej tu teraz opisywał, to mam osobisty stosunek do tego projektu, może zbyt. Choć uważam go za obiektywnie ważny. Inna rzecz, że to było to naprawdę bardzo wymagające zadanie dla naszego małego teamu galeryjnego. Zawsze powtarzam, że mogliby pracować w każdej galerii na świecie i byliby najlepsi. To wcale nie czcze pochwały, tylko moja nieumiejętność wyrażenia radości, że dobrze mi się z nimi pracuje. W końcu ten blog ma w podtytule, że jest o galerii, choć oczywiście przymiotnik w nim zawarty jest jedynie kokieterią.
Ja w ogóle mam dużo szczęścia, myślę, że dużo więcej niż statystycznie. Nie dotyczy to złych rzeczy, tylko dobrych, jest nieco demoralizujące, ale wolę mieć niż nie mieć.
Popołudnie w Legnicy na "Promocjach", gdzie wybierałem kandydata do nagrody-wystawy. Ponarzekaliśmy sobie ze Zbyszkiem na los dyrektorski, w sumie fajny, choć niełatwy. Żarty, wszystko żarty, moi mili, jak mawiał swego czasu Lucyfer Brzuch, nieco zapomniany posiadacz kota Dulcyna. Lucy był pełnokrwistym bohaterem, blogerem nieprawdziwym, ale świetnie opisanym, stworzonym przez bardzo młodą wtedy osobę, która już wtedy wykazywała się prawdziwym kunsztem literackim. Brakuje mi czasem tego absolutnie nieprzewidywalnego kapłana rozpusty i zepsucia.
Wieczór przy telewizorze z mamą, oglądaliśmy sobie teleturniej o wygrywaniu miliona, brzydko natrząsając się z niewiedzy występujących. Schadenfreude, ale z łagodnym posmakiem pobłażliwości.
Niepokojąco te zapiski zaczynają przypominać memuary starych poetów - "Dziś przyjechali Wackowie, do północy przy lampce wina rozmawialiśmy o absolucie i Kaziu". Koszmar i zgroza, takich rzeczy Wam, moi Drodzy oszczędzę. Do następnego razu.
Dziś tylko Zdziś proszący
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz