piątek, 12 lutego 2016

Drżenie i drżenie

Czasem tak jest, że drżysz choć wiesz, że nie powinieneś. Nawet nie jest to takie niemiłe, to z Lema pamiętamy zwrot "szczęsne drżenie". No może to akurat nie jest szczęsne, ale nie jest też trudne. Po prostu przypomina, wiadomo o czym, jest miłeiniemiłe, jak się to kiedyś mawiało, łaskocze jak blizna po zagojonej ranie, bo blizny czasem swędzą i bolą. Nie są już raną tylko śladem i pamięcią. Mam taką bliznę małą na kostce wskazującego palca prawej dłoni, tej u samej góry. Dobrze pamiętam, bawiliśmy się wtedy z kumplem z Krośnieńskiej, sąsiadem, miał na imię Zdzichu, bagnetami w walkę na. Mieliśmy może po 13 lat wtedy. Dobrze pamiętam swoje zdziwienie krwią wypełniającą ranę, nawet nie ból, tylko to zdziwienie, że tak szybko i dużo. Nic się wtedy nie stało ponad trochę strachu. Teraz też już pamiętam tylko trochę złych rzeczy i tyle. Nic ważnego, jakieś strzępy niczego. Cieszę się, że się tak potoczyło, że książka, że wystawa, że na poważnie, to jest w sumie jakoś tam fajne. Niech będzie. Życie płynie. Okoliczności się zmieniają. Może to wszystko za blisko się dzieje, w tej samej okolicy, z tymi samymi ludźmi, ale w sumie, dlaczego nie...Już mi to nie robi. Nie mam jakichś większych przywiązań do ludzi, których spotykałem zawodowo. Zdawkowe cześć na otwarciach, rozmowy parazawodowe, czasem jakaś konieczność napisania paru słów albo zrobienia wystawy, dorzucenia do katalogu etc. Nie ma znaczenia. To nie są prawdziwe relacje. Naprawdę to jest ból, utrata oddechu i zachwyt nieopisywalny. To jest naprawdę. Wszystko inne jest transakcją, dealem, interesem. Tak to jest. Jest piesek, który też na szczęście nic już nie pamięta a jego radość to spacer i że ktoś jest blisko. Nawet niekoniecznie ja. Ja nie ma znaczenia. Ja nie jest ja.
Ciągle nieskładnie i niezbornie, bo pewnie za dużo udaję i za rzadko piszę. Co i tak jest kompletnie nieważne.





Brak komentarzy: