wtorek, 26 września 2017

Nie brookliński most

Oczywiście niektórzy z Was wiedzą, do czego tu czynię aluzję i automatycznie dośpiewują albo dopowiadają "...ale przemienić w jasny nowy dzień najciemniejszą noc, to jest dopiero coś". Pozostaje faktem, że jest, wisi, idzie się nim w niezłym tłumie, uważając na rowerzystów. Kłódek wieszać nie wolno. Wcielenie modernistycznego marzenia o łączeniu także metaforycznie. Wzdragam się przed użyciem słowa "piękny" ale też jest w nim coś takiego, że tylko Ktoś, kto naprawdę umie słowem pracować może go opisać. No i to co pod nim, park Brooklin Bridge i Dumbo, gdzie trafiłem na sesję fotograficzną pięknego tancerza. Tu jest niemanhattan, melancholijnie nieco i wolniej, zgentryfikowana posindustrialna przestrzeń z koroną w postaci luksusowego centrum handlowego przerobionego z magazynu portowego. No i odnawianie zanikłej kiedyś populacji ostryg, pieski duże i małe, idylla nieco. Dzisiejszego poranka pyszne też drożdżówki w chińskim barze a potem Grand Central, odnowiony chyba całkiem, wszystko lśni i śni sen o dawnej potędze kolei. I te małe banany co je najbardziej lubię.

Brak komentarzy: