czwartek, 22 maja 2014

Niezbyt wymowny, ale bardzo by chciał

Poczucie nienadmiernej wymowności zmieszane z nieodpartą jednak chęcią powiedzenia mieszają się we mnie w dość toksyczny dekokt. Chciałbym mówić, nie bardzo wiem, jak i po co. No umiem, ale nadmiar słów w około przytłacza nieco. tak mam zawsze po wizycie w księgarni. Najpierw żal, że nie umiem. Potem przeglądanie i ulga, że może nie wszystko jest dobrze powiedziane. Albo tak tylko się pocieszam.
 Wczoraj performans Wowy Topija, jutro otwarcie Pussykrew. Andrzej dawno temu był moim studentem i równo 10 lat temu, na pierwszym roku, zrobił w BWA jednodniową prezentację. Nie wiem, czemu nie ma tego na stronie galerii w archiwum. To był bardzo ciekawy, wielokanałowy pokaz wideo. Może gdzieś jest dokumentacja, zapytam. Braki w dokumentacji to poważny problem, muszę się za to wziąć na poważnie, bo wstyd.
 Pracujemy ciężko, zaraz Muzeum Społeczne, dwoimy się, troimy a niektórzy nawet czworzą (Marcin). Może za dużo? Służba taka i to wcale nie jest żart. Za tydzień miła wizyta artystów z Warszawy, tylko w celu zobaczenia wystawy Jakuba. Bardzo to dla galerii i artysty ważne, być docenionym. I to znów nie żart.
A tu Ewelina, Andrzej, Wowa i znany wszystkim mistrz pierwszego planu.

















A tu już on jedynie, z dwoma piłeczkami, bo tylko tak można mu je rzucać, raz jedną raz drugą:

















To coś, na czym siedzą goście, to postument pod kompozycję przestrzenną Kajetana Sosnowskiego, stojącą kiedyś na trawniku sąsiadującego z nami Muzeum.

Tu JJZ zdaje test Zdzisia:















A tu AP z zainteresowaniem bada jedną z najpopularniejszych rzeźb plenerowych w Zielonej Górze, a moją ulubioną - Winiarkę Leszka Krzyszowskiego:
















Dziś bardzo było gorąco.


Brak komentarzy: