Pisanie różnych rzeczy, których wcale się pisać nie chce, nie chciało i nigdy nie będzie chcieć to męka. Przechwalanie się życiem nie idzie mi wcale. Nie nadaję się do tego a może też nie bardzo mam czym. Zawsze traktowałem to, co robię, jako naturalne przedłużenie czynności życiowych. I może to był błąd. Może to trzeba ostro oddzielać. A może nawet nie może. Czytam zawodowe blogi swoich bardziej zasłużonych kolegów i widzę, jak poważnie swoją rolę traktują. Aż mi głupio, tacy są odpowiedzialni w tym pisaniu. Żadnych osobistych wtrętów - służba jeno dla kultury, a to edukacyi, a to cyfryzacji szczęsnej. Może powinienem przestać się wygłupiać, pieska tu lansować i rozterki opisywać?! Zwłaszcza, że czas trudny, sprawy się toczą nie po myśli i sam siebie karcę za brak koniecznej powagi. Ale to zmyłka, drodzy moi, jestem jak najbardziej poważny. Czymże jest bowiem indywidualna równowaga i szczęście, przynajmniej takie najbardziej podstawowe, jak nie warunkiem stabilności społeczeństw? Staram się w niedowadze przemycić prosty komunikat - niewiele trzeba. Trochę dachu nad głową, no, ciepło żeby było jednak, proste jedzenie i móc robić, co się lubi. Tak, być może jest to jakiś nierealny program minimum, ale właściwie czemu nie? No dobrze, jakiś w miarę fajny telefon, szybki Internet i sprawna komunikacja. Sam nie wiem. Może to się nie da, może jesteśmy tak łapczywi, że nigdy się nie zatrzymamy. Dawno już nie paolokoelizowałem, już, już, powolutku wracam do normalności, wybaczcie. Na chwilę musiałem spojrzeć na swoje życie z dystansu i zauważyłem z niepokojem, jak wiele w nim było marnowania wszystkiego, czasu, uczuć, czyichś uczuć, ciała, potencjalnych możliwości. I tak jakimś cudem niezwykłym udało mi się coś ocalić. Niewiele, przyznam, ale jednak. A i tak zadziwiająco dużo. Więc jakie to musiały być pokłady potencjalności. Dobrze - żart! Dobranoc z nadzieją.
Za galerią - smardze, niestety zeprzałe.
A tu raz jeszcze Zdziś na wystawie Wojciecha Tubaji z głową dziewczynki figurkowej z filmu
A tu raz jeszcze, ze Zbyszkiem tym razem
A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz