sobota, 30 sierpnia 2014

Zdziś pogryziony

No i stało się, mimo opieki, uwagi i nadopiekuńczości nie ustrzegłem Zdzisia przed konfrontacją. W lobby pewnego białostockiego hotelu (nie powiem jakiego, bo w sumie fajny) zaatakował go duży terrier, z Białorusi w dodatku. Wyglądał na dobrze ułożonego, jeździł sobie w ładnym psim wózeczku, ale co bestia to bestia. Zdziś bronił się dzielnie, ale odciągałem go na smyczy, więc potwór złapał go za nogę, horror i zgroza. Nie było na szczęście do krwi, więc więcej mojego strachu, pan doktor bardzo kompetentnie uspokoił nas, że nic się nie stało. Białostoczczanom polecam Zdziś jednak utyka, na trzech boleśnie się przemieszcza. Odpoczął, dziś nigdzie właściwie nie chodziliśmy, prawie cały dzień sam.Teraz sobie wyjdziemy.
 Wywiad z Karoliną w WO, bardzo wzruszający i zbyt to jest osobiste, żebym tu miał o tym pisać. Pamiętam dobrze moment, kiedy Ola mi przez telefon o tym powiedziała, pamiętam fotel, w którym usiadłem i pamiętam każdą swoją myśl.


To Zdziś prawie z tamtych czasów. Przyznać trzeba, że się niewiele zestarzał.



Brak komentarzy: