wtorek, 31 marca 2015

Trochę jakby niekoniecznie

Przepraszam Was za te wszystkie przerwy, nieprofesjonalne i nędzne objawy niemocy, marności, słabości mózgowej, fizycznej i każdej. Trochę jest już tak stale, mało porywających zdarzeń, mało mocy w środku, jakieś półnapół, niechęć do świata i niska ocena jego właściwości. Mogłoby nic być. Zazdroszczę tym wszystkim, którzy do końca walczą ze światem, wybierając z niego co najlepsze kąski. Ja tak nie mam. Opór, jaki mi stawia, powoduje raczej odwrót i ucieczkę. Nie ma, powiada -  no to nie ma, mówię.
Skoro chcesz, to idź, powiada, jeśli nie kręcą cię moje łakocie, przyjemne momenty, ekscytacje i wodospady wielkie, krajobrazy nieznane i zwierzęta dzikie. No nie chce mi się, odpowiadam mu gnuśnie, co właściwie jest w tych Twoich atrakcjach, czego bym kiedyś nie odczuł? Miłość jeszcze raz wielka, zapytuje mrużąc oczy, bo wie, gdzie w jaki czuły punkt uderzyć. Ale ja się odwracam niechętnie i pogardliwie odpowiadam - a nie chce mi się, nie trzeba, obejdzie się. No to może jest coś, co byś chciał, pyta świat zawiedziony, że mnie nie nabrał po raz kolejny zręcznie, ale już nic z tego. Bardzo chętnie bym sobie już poszedł stąd, mówię mu, gdyby nie Zdziś i parę jeszcze spraw, strach i ślady wiary w zmianę. Na to on widząc mój brak entuzjazmu próbuje na mnie wrażenie robić, ptakami zaśpiewa, wiatrem zawieje, ale czujemy obaj, że to na nic, że to już tak się będzie schylać mocniej i mocniej. Nie robimy sobie nadziei.
 Ale też nie chciałbym jakiejś takiej beznadziejnej narracji uprawiać, może da się jakoś inaczej. Zaświeci słońce, się wszystko odwróci, będzie dobrze. Będzie dobrze, powtarzam sobie.

A tu Zdziś na dzisiejszym śniegu
















A tu Griszka, kocur z Żola





















A tu Zdziś piękny jak zawsze




















A tu on sam w pracowni Michała





















A tu Słupca, zawsze zabawne wspomnienie, choć jednak jakoś rozczulające...



Brak komentarzy: