poniedziałek, 9 marca 2015

Nowe wcielenia Łukasza Radwana czyli powtórka z historii jak zawsze farsą

  Dawno nie pisałem, bo trochę wyjazdów a bardziej dogłębne przekonanie o nicości, słaby fidbek, wiosenna niechęć. Zauważyłem, że snucie rozważań o własnym odejściu, przemijaniu swoim i cudzym, oraz względnym bezsensie istnienia dużo bardziej jest przyjemne, gdy wiosna nadchodzi, słońce świeci, ptaki śpiewają głośno - to dużo łatwiejsze, tarzać się we własnych emocjach na przekór czasowi i biegowi zdarzeń. Jakżesz słodko umierać pośród ciepłych powiewów wiatru w kwitnącym ogrodzie...No żarty trochę, trochę nie, jak zawsze, lepiej nie wiedzieć, co zaraz będzie.
 Ostatni czas pod wpływem Andrzeja Wróblewskiego, bo duża wystawa w MSNie trwa a zbiorowa z Tuymansem i Danielsem skończyła się niedawno w Starym Browarze. Obie wystawy bardzo ciekawe, choć każda na swój sposób, paradoksalnie ta w Poznaniu bardziej muzealna, bo na Pańskiej jednak Niebieski szofer odwrócony, co jak świętokradztwo i jak ożywczy prysznic. Nie będę tu oczywiście opisywał i się unosił, bo warto zobaczyć na własne oczy jednak.
Andrzej Wróblewski jest dla mnie artystą szczególnie ważnym. Miałem wtedy może z 8 lat, kiedy w WEP, tej 13totomowej, zobaczyłem reprodukcję VIII Rozstrzelania. Bardzo się wystraszyłem, niewiele zrozumiałem, pamiętam mieszankę dziecięcej fascynacji i obrzydzenia wykręconym ciałem, odwróconym tułowiem, potwornym strachem, który emanował z tej niewielkiej reprodukcji. Od wtedy wiedziałem, jeszcze całkiem nieświadomie, że sztuka musi być o czymś. Że może przerażać, jak nic na świecie, ale też kazać myśleć, bez kompromisu. To był dla mnie i jest w jakimś sensie obraz formacyjny.
W trakcie wizyty w Emilii trafiłem na oprowadzanie Jana Michalskiego, bardzo efektowne, pełne żaru i tej jedynej w swoim rodzaju miłości prawdziwego znawcy. Jest więc jednak układ, pomyślałem, gdy jego, pionierski przecież krytyk (ach czyż pamiętacie ten cykl niebywały z lata/jesieni 2009), udzielał się w samym jego gnieździe najstraszliwszym, gdzie lęgną się najohydniejsze onego Potwory. Jego też zjadły.
Głupie żarty trochę, a nawet nie trochę, bo przecież myślenie spiskowe było i pewnie będzie. Zdaje się, że strategia milczenia, niewchodzenia w idiotyczne spory jest po prostu o tyle dobra, że jak się robi swoje, to podstaw nie ma za bardzo. Zauważyłem, ze poza incydentalnymi przypadkami nikt nie odpowiada na zarzuty np. AB, no bo to jednak tak, jak dyskutować z wyznawcami chemtrails. Jak przekonywać antyszczepionkowców, etc. To jest prosta kwestia buntu antymodernizacyjnego, problemów osobowościowych i tym podobnych oczywistych kwestii.
Chciałem tu jeszcze rozwinąć szmat argumentów, użyć argumentum ad hitlerum i żdanowum, gdy z pomocą przybyła mi pansoficzna wyszukiwarka. Zupełnie już zapomniałem, że 10 lat temu uniosłem się straszliwą złością nad tekstem Łukasza Radwana, który teraz za nędzne 62 grosze możecie posiąść na stronie "Wprost" o tu http://www.wprost.pl/ar/?O=71890 Mija czas i ta retoryka jest ciągle obecna, może nie tak wulgarnie i głupio, jak w tym tekście, ale generalnie na to samo wychodzi. MM, AB, JJ, TK, KS a teraz jeszcze kilkoro innych grasantów z fb mówi mniej więcej to samo. Drodzy moi - no i po co tyle złości. Zobaczcie, Pan ŁR tak się starał i na co mu przyszło - pracuje teraz w TVNie i w kanale tematycznym internetowej telewizji Domo+ prowadzi program "Sztukomaniak". Bryluje sobie na ściance w Dzieńdobry TVN i wygląda na bardzo zadowolonego z życia. Sztuką się podlansił nieco, nikomu jakoś nie zaszkodził, co najwyżej parę neuronów mi ze złości przepadło, ale nie miało to wszystko NAJMNIEJSZEGO znaczenia, jak się okazuje. Po raz kolejny zacytujmy zapomnianego, acz wielkiego poetę - "Płynie czas i zabija rany". Żeby już powoli się tym przestać zajmować, zacytuję swój list in extenso, byłem wtedy naprawdę wściekły :)  Jeśli nie macie ochoty czytać tych zapomnianych wścieków, to potem jest jeszcze trochę innych rzeczy i Zdziś. Przy czym, jak widać, zmiana redaktora naczelnego niewiele w tym piśmie dokonała. Gdzieś mi się te cytaty z Kuzniecowej i Krajskiego zgubiły, ale możecie się domyślać  co tam było.


Szanowni Państwo, pozwalam sobie przesłać  list, który w formie pisemnej wysłałem dziś do 
poniższego adresata. Zdaje sobie sprawę z nadmiaru emocji, z którym go pisałem, może to błąd. 
Mam jednak wrażenie, ze zbyt często pomijamy milczeniem tego typu zdarzenia, które dzieją się 
w przestrzeni publicznego dyskursu. Jeśli wierzyć stronie www, "Wprost" dociera do 2,5 mln 
czytelników. Nasze głosy, to w większości przypadków pisk myszy w porównaniu z możliwością,
 jaka daje wielkonakładowy tygodnik. Nie łudzę się oczywiście, ze ten list i stanie się elementem 
większej polemiki. Sądzę jednak, ze powinniśmy czasami dać głośny wyraz swoim przekonaniom. 
Jestem mało ważnym elementem tej skomplikowanej układanki, wiec potraktujcie to jedynie jako 
sposób na odreagowanie wściekłości, smutku i poczucia upokorzenia. Pozdrawiam Wojtek Kozłowski 

link do artykułu Radwana - http://www.wprost.pl/ar/?O=71890

Pan Marek Król
Redaktor Naczelny "Wprost"
Warszawa 
List otwarty.
 

Pan Marek Król

Redaktor Naczelny "Wprost"

Warszawa

List otwarty.

Szanowny Panie Redaktorze!

W numerze 1154 (z 16.01.2005) Pańskiego Pisma ukazał się tekst Łukasza Radwana "Wydzielina z artysty". Napisany wg najlepszych wzorów czarnej propagandy, jest kolejnym przykładem zbydlęcenia dyskusji o sztuce współczesnej w dużej części polskich mediów. Dyskusji, w której nie liczą się argumenty, wiedza i fakty, a jedynie brak kompetencji i przekonanie o najwyższej słusznośćœci poglądów i gustów autora. Nie sadzę przy tym, że ten artykuł jest li tylko wyrazem niekompetencji i dezynwoltury Pana Radwana. Jest, jak się wydaje, oficjalnym stanowiskiem Pańskiego Pisma wobec tego obszaru sztuki współczesnej, który z racji braków w wykształceniu wydaje się Wam być niezrozumiały i powszechnie nieakceptowany. Szkoda, że tak wielu polskich uczestników życia kulturalnego bez żenady przyznaje się do niewiedzy i ciasnoty poglądów Niebezpieczne jest przy tym to, jak bardzo poglądy te przypominają, jeœli chodzi o sztukę współczesną, wypowiedzi wszelkiego rodzaju apologetów totalitaryzmu w kulturze. Mam nadzieję, że Pan Redaktor zna pojęcie "Entartete Kunst", którego dalekim acz podobnym w konsekwencji echem jest artykuł Pańskiego pracownika. Pomijam już fakt, że jest w tym tekście mnóstwo zwykłych kłamstw (przepraszam - rozminięć z prawdą), nadużyć , inwektyw - jest po prostu przepełniony nienawiścią. Żeby nie być gołosłownym, (choć z fundamentalizmem nie da się dyskutować) kilka przykładów. Jeśli kolekcjonerzy i muzea chcą się pozbyć "śmierdzących" dzieł Josepha Beuysa, to czemu w Tate Modern, jednej z najbardziej prestiżowych galerii na świecie trwa właśnie jego wielka wystawa? W celu totalnego zasmrodzenia? Po ile sprzedaje swoje prace Rafał Bujnowski (jak twierdzi Radwan, "praktycznie niesprzedawalny"), łatwo sprawdzić i nie są to sumy małe. Jeśli galerie nie zachwycaj się działalnością Roberta Kuśmirowskiego, to czy Kunstverein in Hamburg, gdzie trwa właśnie jego wystawa, nie jest galerią? Itd. itp. Radwan łże, by naciągnąć fakty do swoich tez. Trudno to nawet nazwać dziennikarstwem.

Aby dać zarówno Panu, jak i Łukaszowi Radwanowi jeszcze więcej argumentów, załączam dwa teksty, mogące być doskonałą pomocą w jeszcze lepszym deprecjonowaniu "sztuki zdegenerowanej". Pierwszy, to opublikowany w 1951 roku w "Przeglądzie Artystycznym"(nr 6) tekst I.A. Kuzniecowej "Amerykańskie malarstwo i krytyka artystyczna na usługach imperialistycznej reakcji" (przedruk w: "Nowoczeœśni a socrealizm", Galeria Starmach, 2000) , drugi, autorstwa Stanisława Krajskiego, pochodzi z "Naszego Dziennika: (nr 248/04). I jeszcze cytat niezmiernie pomocny (z książki Piotra Krakowskiego "Sztuka III Rzeszy") "Adolf Ziegler otwierając 19 lipca 1937 roku wystawę "Entartete Kunst", mówił: "Znajdujemy się na pokazie, który obejmuje z całych Niemiec zaledwie ułamek tego, co w ogromnej liczbie zostało przez muzea zakupione z zaoszczędzonych pieniędzy narodu niemieckiego, a następnie pokazywane jako sztuka. Widzicie wokół siebie owe wytwory obłędu, bezczelności, ignorancji i zwyrodnienia. To, co ten pokaz prezentuje, wywołuje w nas wszystkich wstrząs i odrazę."

Szkoda, Panie Redaktorze, że Pańska ewolucja światopoglądowa akurat w obszarze estetyki zatrzymała się na poglądach tow. A. Żdanowa, może czas na odrobinę rewizjonizmu... Lukacs chociaż, bo przecież na Habermasa to już nie liczę... Tak naprawdę, to myślę, że działalność Pańskiego pisma jest szkodliwa dla sztuki polskiej, która i tak przeżywa ciężkie czasy. Nie stara się Pan nawet o rzetelność dyskusji, tylko piórem swoich niekompetentnych redaktorów indoktrynuje Pan czytelników, nie prezentując innych punktów widzenia. Zastanawiam się też, co na taki tekst, jak przytaczany, powiedzieliby redaktorzy z "New York Times", współpracą z którym chwalicie się na swojej stronie www? Mam dziwne wrażenie, że nie wiedzieliby, o co chodzi...Co ciekawe, konkurujące z Pańskim Pismem o target "Polityka" i Przekrój" raczej starają się być życzliwe sztuce współczesnej a w każdym razie, obiektywne. Wygląda na to, że poświęca Pan kulturę na ołtarzu sprzedawalności, podlizując się swoim czytelnikom, którzy jak się Panu wydaje, potrzebuje podtrzymania w swoich przekonaniach. No cóż, gwiazda medialna ostatnich paru miesięcy, niejaki A.H., powiedział kiedyś "Wierzcie mi , że ta cała dzisiejsza sztuka nowoczesna byłaby nie do pomyślenia, gdyby nie miała poparcia prasy. Dopiero prasa robi coś z tej mierzwy. [...] Wierzcie mi, że ten cały kicz artystyczny nie mógłby być na wystawach, gdybyśmy nie mieli owej skorumpowanej prasy, w bezwstydny sposób ważącej się narodowi, który sam w sobie jest zdrowy, podawać tę mierzwę jako sztukę i gdyby się tej prasie nie udało przeciwników takiej twórczości przedstawić jako filistrów i głupców nie znających się na sztuce." (za: Krakowski, s. 42). Jak widać, wyciągnął Pan z tej lekcji adekwatne wnioski...Ulica mawia czasem - (A.H.) może i był bandytą, ale autostrady zbudował.

Pozwalam sobie ten list wysłać do paru osób, które zajmują się sztuka współczesną, raczej dla odreagowania smutku, niźli gwoli chęci osiągnięcia jakiegokolwiek rezultatu.

Cytaty przytoczyłem za tekstem Izabeli Kowalczyk "Retoryka nienawiśćœci..." z internetowego pisma "Artmix".

Z poważaniem

Wojciech Kozłowski

P.S. 1. List jest wyrazem moich osobistych poglądów, choć nie bez znaczenia jest tu fakt, że jestem dyrektorem galerii BWA w Zielonej Górze.

P.S. 2. List nie jest, żeby nie było nieporozumień, polemiką z tekstem Łukasza Radwana, a jedynie wyrazem dezaprobaty dla jego przesłania. Nie sugeruję też zakazu wyrażania poglądów - uczciwość wymagałaby jednak przedstawienia innego punktu widzenia na podjęty temat, na co, zdaje się, się nie zanosi. Wolność słowa przede wszystkim, ale uczciwość też ważna.

P.S. 3. Ostatnia okładka "Wprost" jako żywo potwierdza niezdrowe fascynacje Pańskiej Redakcji. Ciśnie się na usta pytanie, po co robić takie rzeczy - Pański wstępniak niestety tego nie wyjaśnia, a jeśli próbuje, to co najmniej nieudolnie.

Bardzo dziś długi spacer ze Zdzisiem po Wzgórzach Piastowskich przyniósł mi odpoczynek, fizyczne zmęczenie i mnóstwo łagodnych refleksji. Piesek zachwycony, biegał luzem, bo miejsca dla wszystkich wystarczyło, choć ludzi było dużo. Mamy skarb w naszym mieście, niezwykły zupełnie.
Myślałem o działaniu Maji Ziarkowskiej, które wczoraj po siedmiu dniach się skończyło, jak bardzo mnie wzruszyło, jak bardzo było szczere i przejmujące a chyba nie tylko dla mnie. 
Szedłem lasem, który wyraźnie już podnosił się do kolejnej wiosny i myślałem, że wszystko co ważne, już przeżyłem, że było i niczego nie żałuję, co najwyżej przepraszam tych, których zraniłem. Mógłbym zasnąć spokojnie w tych mchach i nie obudzić więcej, z głębokim, spokojnym  przekonaniem, że nie mam po co.

 Młodzież z Panem Nauczycielem przyszła do Mai















Grzegorz i Wojtek pracowicie podpisują książki















 Zdziś z wiosną
















 Przemek Branas liczy kryształy, medytacyjnie

















 Absolutnie fantastyczny rysunek AW z wystawy w Starym Browarze




















 Misia nie może przeboleć, że nie ma już Pana z Brodą, ja też tam lubiłem przychodzić, , Żol się zmienia

















 Jeszcze jeden AW tym razem z MSN


















 Kawka z białym sprzed PKiN
 
















 I jeszcze raz AW z MSN, absolutnie genialny.















Oprowadza Jan Michalski


 



 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 Zdobyliśmy górę
  

5 komentarzy:

Wojtek Wilczyk pisze...

Argumentum ad radwanum ma jednak prekursora krytycznoliterackiego. Karol Maliszewski pisząc recenzję z książki "Życie na Marsie" Krzysztofa Jaworskiego, porównywał jego wiersze do podpaski i stwierdzał, że autorowi "coś się wydziela". No i nie skończył Karol Maliszewski w telewizorze, ale na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie uczy literatury...

Zwykły dyrektor galerii pisze...

No, wydzielina jest tradycyjnie używana w takich razach i jakoś chętnie...

Jazon pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Zwykły dyrektor galerii pisze...

Pani Beato, zanim skasuję Pani komentarz, w którym łaskawie mnie Pani obraża, bardzo proszę o zamieszczenie mojego komentarza na Pani blogu.

Wojtek Wilczyk pisze...

hi hi hi, niestety nie można (ja nie mogę) wejść na wielce porąbany i rozrywkowy zarazem DRUGI OBIEG... Szkoda, naprawdę szkoda :D