niedziela, 1 listopada 2015

Stare papiery

Wertuję stare papiery, patrzę na stare zdjęcia (na dobra, 25-30 lat, to pół życia a świadomego jeszcze więcej, temu stare) i jakoś i tak nic z tego nie wynika,  stare wiersze, listy, jakieś bilety, zaproszenia,  komu to potrzebne, pytam sam siebie i powoli dojrzewam, żeby jednak w ogień, wszystko, sczyścić, nie zostawiać nic, bo też przecież nic tu ważnego, poza jakąś osobistą historią, jakich mnóstwo, niczym nie ciekawszą od innych. Nawet przepraszać się mi nie chce historii mojego życia, taka banalna i oczywista w swojej nijakości i żadności, że niewiele warta, wszystkich Was przepraszam, co się o nią otarliście, że nie ubarwiłem jakoś, nie wniosłem, że w gruncie rzeczy zawsze byłem nudnym, niezbyt lotnym egoistą, którego niewiele obchodziło poza własną, mdłą egzystencją i jej mdłymi problemami. To nawet nie ekspiacja a konstatacja, nie żal a proste stwierdzenie faktu. Ja nie żałuję, niczego i nigdy, i nikomu. Nauczyłem się tego, bo żałość to sentymentalna z istoty przyjemność dłubania w ranie, zdzierania strupa, zamiast poczekać na bliznę. To blizna jest końcem, nie strup przecież. A i tak nic z niej nie wynika, nie łudźmy się, to tylko uszkodzenie skóry, nawet jak pamiętamy skąd się wzięło. Czy za Ojczyznę, czy po pijanemu.
Mało siły, wiele konieczności, Zdziś coś jęczy przez sen, trochę spaceru dziś było porządnego, do mamy i z powrotem. na cmentarzu piękna pogoda i nikogo prawie znajomego nie spotkałem. A potem już wiele godzin nic mi się nie chciało tylko spać przy wtórze familiady i innych łagodnych zakłóceń na płaskiej dość powierzchni rzeczywistości.
Przy okazji ostatniej opowieści o warszawskich zdarzeniach zapomniałem o Warszawie w budowie. 
To taka typowa sytuacja, wydaje mi się, że tak dużo wiem, a potem okazuje się, że już sam sposób wyeksponowania generuje nową wiedzę. Maciej Siuda wykonał niezwykłą zupełnie pracę, fajnie się dowiadywać, że tacy zawodowcy istnieją, przy okazji czuję się wprawdzie kompletnym głąbem, ale co tam, nic tu raczej już nie zmienię. Wystawa powinna być stałą ekspozycją, choć wprawdzie nie w tym miejscu, bo będą burzyć, ale gdzieś, gdzie mogłaby być oglądana, uzupełniana, jak znam życie, to w nowym muzeum Warszawy dużo tego materiału się znajdzie. Po raz kolejny widać, jak dobrze jest znać historię, by zrozumieć teraźniejszość o czym się zapomina jednak ciągle. Witajcie w krainie szczerego banału, tu mistrz.
To już nie będę, emocji jest we mnie mało, zapału jeszcze mniej, zobaczymy co dalej.
Jeszcze nie zorza

Wybitni malarze zielonogórscy średniego
pokolenia od lewej - BB, MJ, JJ.

Nad Odrą, kopanie i wchodzenie do wody
bez pytania

Bez podpisu :)



Brak komentarzy: