Straszliwe zaniedbania, ohydne lenistwo i brak pozorów pracy! Nie podoba mi się to, że nie potrafię utrzymać rytmu. A przecież miałbym o czym pisać, ale nie, oczywiście, lepiej nie, lepiej sobie się nurzać w nicości niemrawej, nieskoordynowanej, gluzowatej. W nieposprzątaniu, udawaniu, przekładaniu z kąta w kąt. Obiecuję Wam oczywiście ze wszystkich sił, że żadnych tu teraz nie będzie porad, przestróg i paolokoelizowania. Jedynym usprawiedliwieniem nierobienia systematycznego jest stan zawieszenia. Momentu rozpoczęcia. Refleksji i niepewności, co dalej. Dobrostanu w tym konkretnym czasie. Więc się nie biczuję. Jest cudownie, tylko trochę czasu jeszcze trzeba znaleźć dla siebie. Jest spokojnie i dobrze. Pracujemy nad poważnymi sprawami. Spotykam się ze wspaniałymi ludźmi. Psy może się nie lubią, ale przynajmniej tolerują i napadają tylko raz dziennie.
Trochę ilustracji do powyższego, jak jak to się mówi, to nie fotoblog.
Ginger e Zdziś once more:
A tu znani galerzyści knują nowy układ w polskiej sztuce:
A tu Michał Lasota precyzyjnie i perfekcyjnie przechodzi test Zdzisia.
Podobnie jak Przemek Truściński:
I last but not least Anka Ptaszkowska. Tu na tle miejsca, w którym w '69 odbyła się część wystaw Złotego Grona z pamiętnym Nie śpimy i Permanentnym Jury.
Jest dobrze i może dlatego niesystematycznie. Postaram się, żeby w tym stanie nie gubić systematyczności. Może to jest właśnie ta wielka siermiężna prawda? (cyt .z Ilfem i Pietrowem oczywiście).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz