Ja wiem, że znęcanie się nad słabym jest obrzydliwe. Głupie, generalnie niepotrzebne, ale powstrzymać się nie mogę. Jakaś zła jest ta natura moja, skłonność mam do spraw z gruntu niemiłych. Brzydoty i ograniczenia. Abjectalny jestem, cóż zrobić. Tedy poznęcam się odrobinę nad Arteonem, choć może to brzydko. Dawno temu, na legendarnej nieco podstronie Rastra pn. Graster, ukazał się taki tekst Minęło 10 lat i sytuacja nie uległa zmianie. W tamtym czasie pismo, choć słabe, zajmowało się przynajmniej sztuką współczesną. Jakoś tam. W najnowszym numerze, na 12 większych materiałów, jedynie cztery dotyczą aktualności. To nie zarzut, to tylko konstatacja, że A. stał się pismem, w którym współczesność nie odgrywa zasadniczej roli. Święte prawo prywatnego pisma. Mogą sobie pisać o wszystkim. Jednak zarówno artykuł wstępny p.o. Naczelnej oraz felieton Andrzeja Biernackiego nie pozostawiają wątpliwości - A. będzie orężem w walce z miazmatami sztuki instrumentalizowanej "do celów politycznych lub też do realizacji prywatnego interesu". Płynącymi oczywiście z MSN i innych jaczejek lewactwa. Pewnie w najbliższym numerze ukaże się miażdżąca recenzja z "Co widać", na razie mamy felieton AB. Pod nagłówkiem 'Komentarz niepokorny" (!). Nie ma w tym felietonie nic, czego bym się po AB nie spodziewał. Pointą jest tak naprawdę sakramentalne pytanie "Czy to w ogóle jest sztuka", to już jednak bardzo zgrany tekst niepokornego felietonisty, generalnie bardzo zgrany tekst. Przy okazji jednak autor miesza prace z wystawy "Co widać" z dziełami ze stałej ekspozycji Muzeum. A wystarczyło przeczytać dokładnie wielką planszę przy wejściu. Jak jednak wiemy dzięki Wielkiemu Stanisławowi - wszyscy piszą, ale 3 prawa działąją
Ta wystawa zasługuje oczywiście na uważną krytykę, ale nie na lekceważenie, pod pozorem zarzutu o brak riserczu, po raz kolejny AB kwestionuje teraźniejszość sztuki w ogóle.
Arteon szuka tożsamości w drastycznej opozycji do Szumu, Obiegu i innych próbujących nadążyć. Szacownie kroczy, jest ponad. Trochę nie wiadomo po co, ale pewnie, jak mawiała przewodniczka po pewnym muzeum w dzieciństwie mojej córki - Jest w tym jakaś myśl, jakaś technika.
A teraz ujawnię prawdziwe motywacje tego tekstu. Są trywialne i polegają oczywiście na frustracji z powodu niemożności "realizacji interesu". No może nie prywatnego, ale zawsze. Otóż - od dłuższego czasu próbowałem dowiedzieć się u źródła, dlaczego w dziale Aktualia zarówno na papierze, jak i w Internecie nie ma miast na literę Z. Po moim pytaniu przez jakiś czas ostatnia literka alfabetu znalazła uznanie w oczach Redakcji. Od jakiegoś czasu znów absentuje - jakże ja mam nie myśleć o spisku? Nie ma Zielonej Góry na mapie aktualiów Arteonu. Może i nie ma się czym martwić a może trzeba. Tak więc, to moja słodka zemsta...
I jeszcze jedno, marginalne już spostrzeżenie - dotychczasowi naczelni Arteonu lądowali na posadach w instytucjach sztuki: Paweł Łubowski w CSW Toruń, Magdalena Moskalewicz o ile dobrze wiem, jest teraz w MOMie (no nie dyrektorem, ale serdecznie jej tego życzę), Piotr Bernatowicz wiadomo. Gdzie wyląduje kolejna naczelna? Warto pracować w A. btw
Jest też wiosna, co generalnie o wiele ważniejsze od wszystkiego.
3 komentarze:
Padają czasem pytania o to, jaki będzie Arsenał pod rządami Bernatowicza? No więc lektura archiwalnych numerów Arteonu może być tu smutną raczej podpowiedzią... ;))
Wojtku, ten sprzed 10 lat był za Pawła Łubowskiego.
Nie myślałem o tak archeologicznych wydaniach, raczej tych sprzed 2-3 lat. Tamtych numerów nie czytałem.
Prześlij komentarz