Ryki przedstawicieli elity narodu, ryki budzące przerażenie i pamięć historii, przestraszyły nieco Zdzisia, choć już za chwilę machnął na to ogonem. Czy trzeba się ich już bać, czy to jedynie frustracja słabo opłacanych mieszkańców Sulechowa i okolic? 300 osób, więcej mieszka w dziesięciopiętrowym bloku. A jednak jak tak ryczeli w środku mojego miasta, to zrobiło mi się lekko chłodno. Czy zebrałbym 300 osób dla zamanifestowania jakichś naszych wspólnych poglądów? Już na początku pokłócilibyśmy się o kolor transparentów. Coś się boję, tego boję się bardziej, że sens jest o wiele trudniejszy do manifestowania. Niż to, że się urodziło, bez własnej woli, akurat w tym miejscu jedynego możliwego świata. Nacjonalizm to bardzo jednak nieracjonalna postawa. Ironia.
Pierwszy raz chyba tu wyszedłem poza opłotek własnych, nędznych i mało istotnych problemów. Obiecuję jednakowoż, że będę to robił rzadko. Tylko jeszcze, że Odessa bardzo piękna i szkoda ich tam wszystkich, i tych i tych, że nie potrafią. Nie potrafimy.
Ja też nie potrafię. Nie lubię być żałosny. Nie lubię za wszelką cenę. Nie lubię nie lubić siebie i innych. Nie lubię nie wiedzieć. Nie lubię patrzeć, jak ktoś nie chce na mnie patrzeć. Wolę jednak lubić. Wolę świat prosty niż bez żadnego powodu skomplikowany. Lubię wierzyć, że postępuję sensownie. Jeśli nie wychodzi, to przynajmniej się starałem. Najczęściej.
Za wszelką cenę nic się nie da, zwłaszcza jeśli jest nią rezygnacja z siebie samego. No way.
Wiosna w ogródku u Pauliny i Mariusza, magnolia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz