czwartek, 20 listopada 2014

Niewymądrzanie

Niewymądrzanie to umiejętność, którą opanowywałem dość długo, z pewnymi sukcesami acz nie powiem, że jestem tu mistrzem. Kiedyś się wymądrzałem, nawet wymandrzałem bardzo okrutnie i nie do zniesienia. Nawet dla mnie samego to było trudne. trzeba było wielu lat, przeżyć, prztyczków od losu i bliźnich, żeby choć trochę się nauczyć. A i to ciągle nie zawsze mi wychodzi.
Byłem na "Lewiatanie" Zwiagincew, ale nie będę o tym pisał, bo słów brak. Tyle, że mój rosyjski znów przepadł.
Jutro a właściwie już dziś, będę z Karolem Sienkiewiczem rozmawiać o jego najnowszej książce. Przeczytałem ją jednym tchem, wiele zdarzeń w niej przytoczonych znam dobrze, choć może z innej nieco strony. Ale, to fakt, o niektórych nie miałem pojęcia. Zresztą, po raz kolejny miałem wrażenie, że kiedyś, może w czymś trochę brałem udział, ale tak tylko trochę. dawno temu, w 2000 roku Jacek Podsiadło napisał w TP idiotyczny felieton, bardzo typowy w tonie dla swojego czasu, na który wysłałem mu maila, który raczył był zacytować w swoim felietonie. Może bym już dziś tak tego, co napisałem, nie napisał tak emocjonalnie. Nie zmienia to faktu, że recepcja sztuki krytycznej, o której będziemy rozmawiać wyglądała tak właśnie nawet u ludzi skądinąd sensownych. Co dopiero u różnych niefajnych ... Właściwie z tych wszystkich śmiertelnych krytyków jedynie Cezary Michalski złożył jakiś rodzaj, powiedzmy, samokrytyki, za tamto. Chociażby w ten sposób, ze związał się z KP :) 
Późno, w nagrodę Zdziś grabiony jesiennie:



Brak komentarzy: