Uruchamiałem dziś komputer popołudniowo, jakbym nieledwie haubicę ładował, albo co najmniej magazynek do kałasznikowa wkładał. Z zacięciem i żądzą jeśli nie mordu, to przynajmniej bitki. Ale tak sobie teraz myślę - o co tu kruszyć kopie? No, ale od początku.
Po raz kolejny kupiłem zafoliowany Arteon, co jest sukcesem marketingowym tego pisma, bo zafoliowanych rzeczy nie kupuję z zasady, chyba, że coś do jedzenia a i to niechętnie. Ale byłem ciekaw, jak to Andrzej Biernacki peani na temat Adama Mazura i jego wywiadu-rzeki z Andrzejem Osęką. Tak było w zapowiedzi Arteonu newsleterowej, skusiłem się więc po raz kolejny. I jaka radość, jaka zabawa i ile śmiechu! O książce tu raczej mało, dużo za to autorefleksji felietonisty. Co interesujące, najpierw zaduma nad własną odruchową nienawiścią do "tamtych" środowisk, że chyba zła. A potem jednak zabawna w swoim zacietrzewieniu nienawistna jazda po grzbietach Izy Kowalczyk i moim. Ubawiłem się i poczułem jakoś tam dowartościowany - oto guru środowisk antysystemowych, Rycerz Prawdy, Pan Na Łowiczu, Polski Bacon, Tropiciel Tyłka Gingeras, Mistrz Wolnej Myśli, Geniusz Jajec z Nazwiska,Ten Który Brał Udział w Jednej Wystawie z Tuymansem i Pogromca Szymczyka (in spe) raczył był poświęcić mi prawie jedną trzecią swego cennego krynicznego wylewu myśli. Czego tu nie ma, jak to się mówi? Ano - nie ma prawdy. Ani słowa. Jest tylko insynuacja i żarty z inicjałów. Jakbym był głupi, zatytułowałbym ten wpis ABject. Ale nie jestem, choć kusi, bo głupota (emocjonalna) łatwą jest i przyjemną w swym odreagowaniu. AB zarzuca mi, że przeszkadza mi kandydowanie PB (no z tym inicjałem faktycznie trudno coś zrobić, ale pewnie AB by sobie poradził) na dyrektora Arsenału. Otóż, albo nie umie czytać, albo świadomie kłamie. W swoim poście pisałem jedynie o niekonsekwencjach konkursu na dyrektora Arsenału, najpierw o przewidywanym mianowaniu, potem o braku konkursu i wreszcie o niejasnościach w jego przeprowadzeniu. Proszę, niech mi AB pokaże, gdzie napisałem, że kandydowanie PB mi przeszkadza? Pisałem też o głupocie pomysłu na likwidację instytucji. Jak mnie trzeba nie lubić i ile mieć złej woli, żeby tak się rozmijać z faktami, łgać i stawiać nieprawdziwe tezy. Ale prawo Wielkiego Tropiciela Spisku i dodam zwyczajowo, Giganta Myśli i Ojca Rosyjskiej Demokracji, Osoby Stojącej Blisko Cara (ciekawe, kto zgadnie, skąd te ostatnie tytuły, rodzina i przyjaciele wykluczeni - Dobra, konkurs nieważny, pierwszy rekord z gugla daje prawidłowy wynik). Zdziś zabawnie łapie tę najgorszą, kauczukową i wraca mi wiarę w sens życia.
Ciekawe, jak sobie AB poradzi z nową historią krasnalistyczną i co się stanie, gdy jednak prokurator da się nabrać na doniesienie Nowaka. Już mówię - będę bronił wolności ICH wypowiedzi, jak ktoś mnie zapyta.
Słucham teraz wypowiedzi Karoliny Staszak - obiecałem, że nie będę się znęcać. Wulgaryzacja piękna. Boże. http://www.radiomerkury.pl/informacje/kultura/wystawa-the-krasnals-w-poznaniu.html
A może to tylko montaż zawinił.
Andrzej Biernacki może sobie pisać, co chce. nawet jeśli głupio kłamie, przykrawając rzeczywistość do tezy. Niech mu będzie, jeśli jakoś łagodzi to jego ból egzystencji. W tym samym numerze A. Zofia Biernacka (zbieżność nazwisk jak sądzę, nieprzypadkowa), pisze o Zachęcie, ZUJu, Łaźni, Arsenale (no w Białymstoku oczywiście, bo w Poznaniu już jest dobrze) i przeze mnie prowadzonej BWA, jako o złogach PRL-u. Zasłania się przy tym kontestatorami i profesorem Hausnerem. A to wszystko w apologetycznym tekście o Krasnalsach. Nawet mi się nie chce o tym pisać, bo to jest tak, jak polemizować z tezą o zamachu w Smoleńsku. Nie ma sensu. Tu się nie mówi o sztuce. Tu się mówi o spiskach.
A co do Arteonu, to literka Z w internetowym wydaniu znów zniknęła. A brak korekty spowodował, że w tekście Krzysztofa Jureckiego pojawił się Aby Wartburg, prawdopodobnie wynalazca samochodu o tej znanej nam dobrze nazwie. Jak to powiadają, Mnemosyne jeździ wartburgiem.
2 komentarze:
Jurecki (Mnemosyne) w Wartburgu... :D
No, przynajmniej taki pożytek z pisania o Panu, że się Pan, Panie Wojciechu Szanowny, jak widzę, zapoznał szerzej z moim piśmiennictwem (no dobra, niech będzie pisaniną). Niepotrzebnie tylko ładuje Pan na mnie haubice, bo mnie i bez tego już dawno nie ma, a Panu wyraźnie szkodzi emocja w formułowaniu własnych myśli. Ot, np. nawet Pan nie zauważył w nerwach, że bez mojego geniuszu świetnie poradził Pan sobie z PB (Polski Bacon). Dla mnie takie porównanie to -naturalnie- zaszczyt, gdzie mi tam do tego asa. Radość z tego zestawienia mąci mi jednak świadomość, że zestawia ktoś, kto nie bardzo się zna na Baconie, skupiony do cna na Polskich Tuymansach, Polskich Richterach, Polskich Sekulach i ...Polskich Serrach. Chociaż, przyznajmy obaj, Polskie Serry z Polskim Baconem brzmieniowo dobrze sie komponują, jeśli nawet są niestrawne.
Ntb. zamiast tropić literówki w jakimś marginalnym -jak Pan stara się przekonywać- piśmie, niech Pan posłucha mainstreamowej Pani Profesor IK w radio Merkury. Jej końcówki -om a la Kalisz, są niezapomniane.
Prześlij komentarz