Pojawienie się Niewytłumaczalnego Smutku (NS) jest zawsze nagłe i pozbawione jakichkolwiek symptomów uprzednich. NS atakuje znienacka i bez ostrzeżenia. Owszem, wynika czasami z uważnej obserwacji rzeczywistości, ale często nie ma z nią nic wspólnego. Wszak ilość głupków, głupich zachowań, bezinteresownej zawiści, karygodnych czynów i wypowiedzi jest raczej statystycznie zawsze podobna. Zmienia się może ich rodzaj, więcej jest dziś kanałów dla ich emisji, są bardziej widoczne, ale pewnie zawsze było w podobnej ilości. Nie ma znaczenia. NS pojawił mi się dziś i rozglądam się tylko w lekkim osłupieniu. Jest szaro i popiół opadł na świat. Rozmawiam, coś robię, rzucam patyk Zdzisiowi, wszystkie te czynności mają podobną wagę. Żadną.
Nie łączy się to z czytaniem bloga z ulicy Browarnej. Btw. myślałem kiedyś w swojej naiwności, że mogę z Panem AB jakoś sensownie rozmawiać. Trudno jest jednak bardzo rozmawiać z kimś, kto uczynił nienawiść swoim motorem życiowy, Klinicznie ciekawe, jak jakiś rodzaj choroby skórnej w podręczniku dla lekarzy. Przyglądamy się z mieszanką fascynacji i obrzydzenia, gdy jednak zobaczymy w realu, abjectalne uczucie ustępuje (przynajmniej u mnie) żalowi i współczuciu. Żal mi go i współczuję mu zwłaszcza, ze już inaczej nie może. Wplątał się w sidła wizerunku a jego wyznawcy nigdy nie wybaczą mu zmiany.
Pust' budiet, jak się mówi w pewnym niemodnym języku - ale ja już nigdy (never say never, pamiętam) nie będę wchodził w jakąkolwiek rozmowę z tym panem, nie rozmawia się bowiem z kimś tak bardzo przepełnionym niechęcią do dialogu. Dosyć o tym już, nie wolno się udręczać czytaniem o sobie kłamstw, głupot, wychlustów przywodzących na myśl bardzo brzydki zapach z trzewi. Sam się czuję źle, próbując żałośnie się tłumaczyć- jak to, przecież 30 lat, pracuję, dla sztuki, artyści, galeria, etos, posłannictwo, misja... Dla niego i bandy sykofantów, która tam grasuje, jestem tylko złodziejem ich pieniędzy. Nawet mi nie smutno z tego powodu, tak to jest niesprawiedliwe, głupio mi, że w ogóle próbuję coś tłumaczyć komuś, kto nie słucha. OK. Dość żalu. NS wystarczająco mnie udręczył swoim bezformiem, które we mnie wytwarza. Trzeba iść i pracować. Myśleć o sprawach ważnych. Szanować czas, bo dany jedynie na czas.
8 komentarzy:
No tak, ale jak popatrzymy na malarstwo wychodzące spod pędzla Polskiego Bekona, to i ewidentna frustracja, jak i też jego agresywne pieniactwo, stają się w jakiś sposób zrozumiałe... A przynajmniej przewidywalne ;))
No już nie chciałem używać tego argumentu, ale no doubts...
Wy, szanowni Panowie, zwyczajnie nie potraficie poradzić sobie z rzeczowym argumentem, chociażby i takim, że linia podziału w polskiej, oczywiście kulawej, debacie sztuki pokrywa się z podziałem: etatowi - nieetatowi. Upraszczając, jedni chcą EKSPERYMENTU za kasę podatnika, inni, uwijający się za swoje jakoś dziwnie mówią o UMIEJĘTNOŚCI DZIEDZICZENIA. Powtarzam: upraszczając, bo zdarzają się mutacje. Co do mojego malarstwa, to w tej debacie należy je zostawić na boku, nie dlatego, że jest pod szczególną ochroną (można po nim jeździć krytycznie do woli, jeżeli jest o czym, przy innych okazjach), ale dlatego, że nie wiemy symetrycznie, na co stać w te klocki Wilczyka i Kozłowskiego. Amen
No i dyskusja z Polskim Bekonem jest problematyczna, ponieważ "linia podziału", o której mówi istnieje tylko w jego dwubiegunowo sformatowanej wyobraźni... Też oczywiście w głowach kilku innych miernot, co się anonimowo udzielają na jego blogu.
ZPIZEG ;))
Te miernoty przynajmniej mają głowy, a nie zamiast niej nadmuchany balonik, żeby nie powiedzieć prezerwatywę, i to na własne życzenie. Błysk wyobraźni szanownego WW
Polski Bekon zachowuje się trochę jak szef małej prawicowej partyjki, która chce wejść na arenę wielkiej polityki. Więc zabiera po drodze każdego, kto w miarę równo i równie hłaśliwie maszeruje, nie wnikając specjalnie z jak niefajnych rejonów go przywiało... Gdyby na jego stronie istniał wymóg logowania się lub ujawniania personaliów, jedynym komentującym byłby najprawdopodobniej sam Polski Bekon, który - jak słyszałem - ma też za sobą hejterski trolling pod nickiem Bezan... Komentatorzy "niepokorni" zwykle nie grzeszą odwagą ;))
hałaśliwie ;)
Prześlij komentarz