piątek, 7 lutego 2014

Pośród niczego Zdziś i sajmoni

Dziwny nieco wieczór, samemu z niczyjej winy, tak się toczy. Słuchanie Simona i Garfunkla, no wiem, że obciach; jak to ostatnio powiedział na imprezie pewien młody kurator, gdy puścili J.L.Hookera z Santaną, wielki niegdyś przebój - Nie jestem na emeryturze. No ja też nie, ale to jest trochę muzyka dla mentalnych emerytów. Tyle, że naprawdę świetne kawałki niektóre. I śpiewają na 2 głosy - czego mi zawsze brakowało, czego się bałem, co słabo umiem, ale zawsze lubiłem. Powinienem urodzić się w Gruzji albo na Sardynii - byłbym tym najmniejszym z najwyższym głosem. Śmiejcie się, o to też chodzi. I, choć tego nie okazuję, bardzo mnie boli, jak ktoś uspakaja moje śpiewanie w sytuacjach codziennych. Rozumiem to, ale nie lubię i cierpię.
Nie wiem, co lubię dzisiaj. Chyba nic.
Kupiłem dziś TP dla wywiadu ze Szczepanem Twardochem. Niby wszystko OK, ale jednak pogarda w nim, mnóstwo pogardy. Dla głupszych. Podziw dla silnych, skrywany pod współczuciem dla ofiar transformacji. Nie wiem. Wyzłośliwiam się, bo zazdroszczę pisarzom. Poza momentami, kiedy wchodzę do dużej księgarni. Wtedy już nie. Ale SZ.T. jeszcze nam pokaże swoją prawdziwą twarz. To nie jest człowiek wrażliwy społecznie. Nie wiem, po co mu to, tak naprawdę. Jest wkurwiony, to się czuje, ale na co tak naprawdę...
 Ha - zacząłem pisać o tekstach w prasie, czas może jednak przestać i skupić się na ulubionym zajęciu - czyli zdrapywaniu strupów na emocjach. Żart. Nie dziś. Dziś jest wystarczająco odrażająco. Dla oddechu kilka zdjęć z życia. Dziwne znalezisko w szafie:
















A tu przykład marnowania pieniędzy publicznych - to w założeniu miał być pojemnik na psie gówna. Jest swoją własną parodią. Bo i czemu miałby być ok, właściwie. Zasranie parków po śniegu przybiera wymiar apokaliptyczny. Wiem, że nudne.



















Zdziś bywa przyschnięty do strupa własności (za E.Niziurskim). Tu małpka cudem odnaleziona w samochodzie. Lepiej by to wyglądało na filmie, ale blogspot nie pozwala, przynajmniej mi.
















A tu niespodzianka - selfie z próby. Trudne, bo z gitarą (dziękuję Wojtkowi B.)

















A tu test Zdzisia przechodzi Krzyś. Śpiewająco.
















To nie jest najfajniejszy wieczór w moim życiu. Poświęcam go Wam, bo tylko tak mogę podziękować za czytanie tego tu czegoś.




Brak komentarzy: