czwartek, 26 czerwca 2014

Nie o Bazylei, nie o Pikniku, raczej o niepoddawaniu

Tak, boję się. Cały czas myślałem, że to jest wzrost, że w przód, że jednak postęp (ha ha) to jest coś, co już się nie zmieni, nie cofnie, będzie zawsze. Jakimże jednak głupkiem się okazałem...Wojna kulturowa jest faktem i trzeba będzie się opowiedzieć po jasnej stronie. Może też tragizuję, jak to ja. Może to tylko chwilowa aberracja. Jedno jest pewne - jak skazywali Dorotę, to jakoś masowych protestów nie było. Branżowe, rzekłbym. Ale  prezentacji "Pasji", czytań tekstów krytycznych, zaproszeń artystki, jakoś nie pamiętam. Sam położyłem uszy po sobie. Podpisywaliśmy protesty, ale odbywało się to w atmosferze - "no tak, ale to słaba praca, no nie wiem..." jak wiele razy słyszałem. Trzeba było dopiero czegoś takiego, żebyśmy, żebyście zrozumieli, co się usmażyło pod naszym waszym nosem. No tak, wtedy nie było FB, na ogólne usprawiedliwienie dodam.
 Nie będę już o aktualiach, to nie jest blog o świecie, tylko o moich sprawach zawodowych i ich styku z prywatnymi.
 O Bazylei się też boję. Zrobiłem mnóstwo zdjęć, spotkałem wielu ludzi, zobaczyłem, jak bardzo świat, który wydawał mi się oczywisty, nie jest nim wcale. Po raz kolejny, ale bardzo tym razem spektakularnie. Nie narzekam na komercjalizację i obecność pieniędzy. No to tak po prostu jest. I tłumy we wszystkich muzeach, może przy okazji targów, a może dlatego, że rozumieją, że ważne, że wzbogaca itd itp. Robiąc zdjęcia, za każdym razem tytułowałem je jakoś z myślą o tym tu miejscu. Chyba jednak ani procenta z nich nie zamieszczę. Czy komukolwiek jest to potrzebne? Napiszę jeszcze, nie recenzję, ale omówienie, nie wiem, ympresję.
 Doszły mnie słuchy. Ale czy prawdziwe? I czy to w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie? No wiem, że nie ma, ale i tak jakoś mi z tym słabo. Może to jest powód zniżki lekkiej nastrojowej? Dajmy spokój, coś co było, tego nie ma. Przeszłość jest martwa, nie ma znaczenia. Jej konsekwencje to realność, ale ona sama zniknęła. Zwłaszcza, gdy tak naprawdę była złudą. Zjawą nierealną, że tu strawestuję poetę zapomnianego z nagła.
Więc nie ma. jest tylko lekkie zamglenie wzroku czasem.
Zdziś co jakiś czas rozłącza mi Internet, daje do zrozumienia, że jest bardzo fizycznie, jak to on.
To teraz dużo zdjęć, kilka też z Berlina, z wielkiego cmentarza wojennego żołnierzy Armii Czerwonej, gdzie poszliśmy z Anke i Ryszardem Góreckim. Ostatni raz byłem tam 40 lat temu.

Pchli targ w Basel, z przyczajki:



E&A, każdy zrobił takie zdjęcie...



Przez analogię do zielonogórskiego chłopca z konikiem:



Marta Cz. (której raz jeszcze dziękuję) z Adamem B. ładnie wyglądają:




Jeszcze raz Marta nad "Unlimited"



A tu plakat od koncertu Plasticów, to chyba jedyny już koncert, na który chciałbym pójść.




na rondzie w Weil am Rhein:




Szwajcarski soc na moście:




A to już Wałbrzych - kolekcja szklanych ryb Pana Adamskiego:




A to wysoce nieprzyzwoita rzeźba przed wałbrzyskim ZUSem, kto wie, proszony o egzegezę: 




Cmentarz w Treptow - widok ogólny





Anke i Ryszard na moją prośbę na warcie:







Brak komentarzy: