Tylko banały przychodzą mi do głowy niestety. Nawet jakiegoś fajnego zdjęcia Wam tu nie pokażę. Mogę Wam powiedzieć jedynie, że jeśli tylko jakiś domniemane nawet uczucie się w Was, nawet ledwie, kołacze, to dmuchajcie na nie i chuchajcie. Już to tutaj parę razy powtarzałem, ale bez względu na to, czy macie teraz dobrze, czy coś boli, nie odpuszczajcie w relacji z tym kimś. No chyba, że naprawdę już nie można, co się zdarza, jasne. Nie wolno za wszelką, wielką i bolesną cenę. Może płakać można, ale już żeby cierpieć boleśnie, no to nie. Słuchać do rana jakichś najsmutniejszych kawałków można, ale pod warunkiem, że się potem wyśpicie. To żarty wszystko, co dla jednych jest cierpieniem, dla innych jedynie słodkim łaskotaniem. Co jednym sprawia niewymowny ból, dla innych jest wstępem do przyjemności. Reguł nie ma, choć pewnie jednak przede wszystkim warto nie ranić. A jeśli już, to żeby uzmysłowić i uprzytomnić poziom potencjalnej straty. I nie permanentnie. Jak rozmawiać, to mówić jasno, prostymi słowami, mówić co się czuje, ale nie wymyślać, tylko mówić, co naprawdę. Nie jestem tu jakimś terapeutą przemądrym, nie słuchajcie tego w ten sposób. To tylko moja pamięć przemawia, to tylko stare strupy zrywane są nieco i powoli zarastają rany. Samemu sobie z głupoty zadane. Postrzegam Was trochę przed pochopnym, głupim i wsobnym. Choć pewnie i tak się nie da ustrzec własnego demona.
Przykro mi nieco, że nie opowiem tu o sprawach ważnych i ponadczasowych, istotnych dla całych społeczeństw a może i dla świata. Nurzam się tylko we własnych nieodkrywczych raczej przemyśleniach, mając nadzieję, że ciągle jeszcze tu zaglądacie. i posłuchacie sobie jakiegoś kawałka z Lady In Satin np.tego. Dla smutku dojmującego tej piosenki i starań, żeby tak bardzo nie było go słychać.
Coś stuka mi w silniku i bardzo mi się to nie podoba. Nie jest to piękny dźwięk.
Zdziś pożarł dziś jakieś niezwyczajne dla niego ilości psiego jedzenia, może dlatego, że długo dziś był na dworze. To piesek uwielbiający zdrowy tryb życia.
Może tak trzeba.
.
6 komentarzy:
He, wczoraj Iwaszkiewiczówna zdaje się, opowiadała o jakimś wujku, który lubił cierpieć z miłości, w swoim pokoju otwierał drzwi na oścież, pędził do łóżka i kłądł się się nim składając ręce do modlitwy a one miały z tego ubaw. Ależ to jasne, że trzeba dmuchać i chuchać, pewnie. Pozdr
Wojtku, właściwie to lepiej nie cierpieć i nie udawać też. Generalnie cierpienie na własne życzenie jest głupie trochę...
"Mówić co się czuje (...), co naprawdę" to jednak jest ważne, ponadczasowe i istotne dla świata. Jeżeli to banał, to ja (z moim banalnym komentarzem) zapisuję się na listę banalnych. Poproszę o długopis.
Magdo, czasem jednak nie wiem. Czasem mam wrażenie, że może nie zawsze trzeba. Wszyscy mówią, ile jest w tym sensu globalnie? Ale jasne, pisz :) Akurat Twoje pisanie bardzo lubię!
"Mówić" to dla mnie: nie zawsze za pomocą słów, nie za wszelką cenę (co poniekąd zostało powiedziane zresztą)i - co chyba najtrudniejsze do uchwycenia - umiejętnie. Czasem może trochę jak dziecko, tak prosto, bez obaw przed śmiesznością? Też nie znam recepty, uczę się cały czas - wiem tylko, że ludzie zwyczajnie za bardzo kręcą, przed innymi lub co gorsza - przed sobą. Gdzieś ta prostota ucieka, gdzieś mieszają się priorytety. Od czasu do czasu może to i ciekawie, może barwnie - byle nie za dużo... Zabawne czasem, jak szybko opanowujemy wymawianie słów, a jak długo uczymy się mówić.
A co do "lubienia" jeszcze - dziękuję, bardzo się cieszę! I ja, jak widać, nadal z chęcią czytam. :)
Prześlij komentarz