wtorek, 24 grudnia 2013

Grafomania Gałczyńskiego a internetowe bezmyślenie

Zawsze myślałem, że KIG był wielkim poetą. Ba - uważam  nadal, że to są wiersze nieśmiertelne, wciąż wzruszające (Małe kina), wciąż zabawne (Kajak i kretyn), wciąż aktualne (Ballada o trzęsących się portkach), wciąż po prostu będące prawdziwą poezją, tworzącą inny, ważny, nierealny świat, w którym przez chwilę czytania możemy zastygnąć zachwyceni. To też pokaz, że rymowanie nie musi być wymuszone, że może być jak śpiew. Tak się unosze, bo do szału mnie doprowadza wciskanie w usta poety frazy przepotwornej w swoim banale i nicości. Po kartkach świątecznych, oficjalnych życzeniach parlamentarnych, w Internecie i na papierze tłucze się zdanie podpisane K.I.G. Aby święta Bożego Narodzenia były bliskością i spokojem a Nowy Rok – dobrym czasem. Czy można wyobrazić sobie bardziej trywialne i żadne zdanie? Średnio zdolny uczeń 3 klasy gimnazjum skleci takie życzenia dla swojej babci w 5 minut.
 Tym razem winne są Wikicytaty, w których ktoś umieścił to zdanie jako stosowne na ŚBN i autorstwa poety (potrzebne źródło!). No i posypały się użycia, bezrefleksyjne i powiedziałbym, obrażające pamięć o mistrzu polskiego słowa.
Dobrze - nie jestem specjalistą od poety - może w jakimś liście z obozu mu się takie zdanie przytrafiło, w rozpaczy niewoli. Bo to przecież nawet nie jest fragment wiersza, jak łatwo wyczytać z braku rytmu, no bo rym gdzieś tam w dalszej części mógł się zjawić.
 Szkoda, że sekretarze i sekretarki od pr różnych ważnych osób, nie potrafią wykrzesać z siebie nieco zaangażowania i sięgają po pierwszy rekord z gugla, bez wyczucia i rozumu.
Słucham po kolei wszystkich płyt Milesa Davisa, Internet pokazuje tu swoją najlepszą twarz, dając możliwość obcowania z czymś jednak nadludzkim, dobra - nieco.
Nie będzie świątecznych życzeń - ilość tychże złożonych wszystkim przez wszystkich dawno przekroczyła masę krytyczną i powszechna życzliwość (przez kilka godzin trwająca) za chwilę nas zadusi.

4 komentarze:

Wojtek Wilczyk pisze...

Nie cierpię KIG. Nigdy go nie trawiłem. A ten kilkuletni epizod z "Prosto z mostu" jest wprost obrzydliwy. Tak samo jak swoista polonistyczna zmowa milczenia na temat jego przedwojennej skurwysynistyki.

Unknown pisze...

Ja sobie zwizualizowałem te życzenia sieciowo/smsowe jako wielki basen z kulkami (jak w IKEA). Jest super zabawa czytając to, ale czasem
w tych kulkach można trafić na brzydkie rzeczy!
obligatoryjna buźka -> :D

Zwykły dyrektor galerii pisze...

Wojtku, a ja jednak lubię. Stary sentyment no i uparłbym się, że niewiele jest w języku polskim takich jego użyć. Jakoś czasem boję się oceniać cudze wybory z przeszłości. Może z głupiego sentymentu, przywiązania do przeszłości, kiedy język smakował (i nie jest to aluzja do Hannibala Lectera) naprawdę inaczej.

Wojtek Wilczyk pisze...

No cóż, nigdy go nie łykałem... W tzw. młodości zdecydowanie Bursa ;)
Więc gówniana antysemicka tfurczość KIG nie może zdemolować mi smaku przeszłości, bo czegoś takiego w jego przypadku nie było.