Znowu trochę zawaliłem. Wczoraj ani słowa. Może też z niemożności nazwania niektórych stanów, nie wiem.
Dziś są urodziny Piotra. Niektórzy z Was go znają a na tym blogu pojawił sie przy okazji opowieści o Tygrysie. Znamy się od 46 lat. Był któryś tam dzień z pierwszego tygodnia września '67. Rodzice posłali mnie do szkoły o rok wcześniej. Podobno podstawowe umiejętności, mimo niechodzenia do przedszkola, posiadałem. Byłem małym, nieporadnym nieco chłopcem, za to przemądrzałym i żądnym poklasku. Prawie żadnych kumpli, bo nie lubili takich, jak to mówiono "starych-maleńkich". Sam bym się pewnie nie lubił, dzisiaj. To jedno z moich najstarszych dobrze pamiętanych wspomnień. Trzy rzędy ławek, pani Wnuczek przedstawiająca mnie klasie, wszyscy siedzą w parach. Idziemy pomiędzy rzędami i w jednej z ławek przesuwa się na puste miejsce, żebym mógł usiąść obok, kolega o bardzo jasnych włosach. Od tego czasu będziemy siedzieli razem, ale często rozdzielani z powodu bezustannego gadania. Aż do 5 klasy w szkole nr 1 (ćwiczeń) - taka była oficjalna nazwa. Mnóstwo różnych dziecięcych wspomnień. Piotrek zawsze silniejszy, zawsze szybszy, zawsze sprawniejszy. Moje dzieciństwo szkolne przebiegało pod kloszem jego opieki. Nie było starszego kolegi, którego by się bał. Zawsze wygrywał, a nawet jeśli nie, to z honorem. Nie musiałem się bić, bo zawsze się pojawiał, jak były kłopoty. Tylko Palomy trochę się bał, ale jej się bali wszyscy.
Ja miałem daleko od domu a on mieszkał pięć minut od szkoły. Rodzice mieli najlepszy sklep motoryzacyjny w mieście, siostry były za granicą. To w jego domu słuchaliśmy Sticky Fingers (to ta z rozporkiem na okładce) w roku jej premiery, miałem 10 lat wtedy. I razem oglądaliśmy pismo Playgirl, nie wierząc, że i my kiedyś będziemy tak mieli. Choć mieliśmy wtedy już po 12 (on 13) lat. To było trochę później, niewiarygodne, że dzięki Hance miał je w roku jego powstania. I tak bym mógł wymieniać. Pierwszy alkohol i pierwszy papieros - Tokaj Aszu i Carmen w długiej lufce. Nawet Wam nie powiem, ile miałem wtedy lat.
Bardzo silnie pamiętane wspomnienia, które mnie z nim łączą pamięcią na zawsze. Potem bywało różnie, choć w okresie baru widywaliśmy się znowu codziennie i dość intensywnie.
Teraz zasypia w swoim TIRze gdzieś w połowie zaśnieżonych Niemiec. Dziś ma urodziny i rozmawialiśmy długo.
Nie napiszę teraz żadnego zręcznego paolocoelizmu na temat roli przyjaźni i pamięci w naszym życiu. Obiecałem mu znaleźć zdjęcia z imprezy na moje 50-te urodziny. Za którą jestem wdzięczny, o której nie chcę pamiętać, która była cudowna, ale wolałbym żeby jej nigdy nie było. Nie wiem, gdzie są te zdjęcia Piotrek i chyba nie chcę wiedzieć. Może niektóre rzeczy lepiej pamiętać bez wspomagania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz