czwartek, 29 sierpnia 2013

Przed wyjazdem jak zwykle niełatwo

Zdziś oddany, rajzefiber w najlepsze. Jak zawsze zaległe pisma, nieodpowiedziane maile, niespakowane sprzęty. Lekkie przerażenie drogą, która zacznie się za 2 godziny a skończy o 9 rano. Cóż, sam chciałem.
Przed chwilą cienie zapomnianej przeszłości odezwały się z Grazu, długa, miła rozmowa bez zaglądania w daleką przeszłość. Czy fakt, że w rz ciągle mi się pzrestawia przy pisaniu kolejność liter o czymś świadczy?
A teraz, Lwów calling.

2 komentarze:

Wojtek Wilczyk pisze...

Że sparafrazuję naszego wiecznego Noblistę in spe: "Wrócić ze Lwowa" :))

Magda Ujma pisze...

Wojtek, powodzenia!