Znów musiałbym o sobie a jak wiadomo "O sobie samym nic", że zacytuję tu klasyka polskiej sztuki konceptualnej. Twórczość Jerzego Trelińskiego, to bardzo ciekawe zjawisko, przypominam Wam o nim przy okazji pisania. Pewnie powienienem trochę szczegółów, ale dziś znów mam wsobny nastrój i o niczym innym nie potrafię. Dlatego, choć już powinienem skończyć, jeszcze chwilę o lekturach. Czytam dalej "Zjadanie zwierząt" i przypominam sobie, jak istotną sprawą w życiu może być wspólnota oparta na tej samej etyce jedzenia. Na tej samej historii. Foer od poczatku bardzo mocno akcentuje sposób żywienia jako rodzaj wspólnotowej, oczywiście różnej w zależności od czasu i przestrzeni, opowieści. W trakcie lektury jeszcze raz bardzo mocno pojąłem sens utraty wspólnego tekstu.
Opowiem jeszcze o tej książce, na razie w sieci znalazłem recenzję sprzed kilku lat, z niemieckiego wydania, tak niedorzeczną, że aż jest taką klasyczną egzemplifikacją, że w Internecie można napisać każdy, dowolny idiotyzm. Co oczywiście dotyczy także tego tutaj miejsca.
A książka jest z tych, które radykalizują, zmuszają do zmian i stawiają bardzo niewygodne pytania oraz udzielają wyjątkowo niekomfortowych odpowiedzi. Radzę więc uważać, zanim się do niej zabierzecie.
Zręcznie prawie umknąłem przed nadmiarem osobistych wynurzeń, choć karmiąc dziś Zdzisia sam nie wiedziałem, co mu powiedzieć. Nie gniewajcie się, więcej nie bedzie i tak dziś już umieściłem piękne zdjęcie Pana Z, jako pół postu. Jutro jadę do Lwowa, więc też będzie krótko. Ale będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz