wtorek, 20 sierpnia 2013

Znowu Paradyż oraz kilka uwag na temat Zdziszka jako słuchacza.

Niestety, nie wziąłem Zdzisia do Paradyża, choć zawsze się zastanawiam, czemu już od dawna nie wpuszcza się psów do kościoła? No choćby tak jak tu - komu to przeszkadzało?

 http://www.flickr.com/photos/menesje/3881150184/in/set-72157621142960203

To link do obrazu Pietera Jansza Saenredama, malarza, którego zawsze bardzo lubiłem a którego nazwiska nigdy nie mogłem zapamiętać.Dzięki Ci Internecie! Często u niego psy w kościele są.
No ale nie pojechaliśmy razem, choć przecież w ciągu ostatnich kilku tygodni Zdziś był co najmniej na 3 koncertach. W Sokołowsku nie było problemu - był na koncercie Davida Thomasa (!!!), Mikołaja Trzaski z zespołem oraz Oli Bilińskiej. Był bardzo grzeczny, ani pisnął, wystraszył się tylko oklasków oraz entuzjazmu Wojtka Zamiary. Myślę, że w Paradyżu też byłby bez zarzutu. 

www.thecontexts.pl

Dojechałem bez problemu tym razem, znowu siedziałem w absydzie, choć tym razem dźwięk bardziej całościowy. W kuluarach rozmawialiśmy z Andrzejem Dragułą o Rafale B. i nie była to zwykłą obmowa a próba analizy działalności kogoś, kogo akurat obaj lubimy.
Takie to tajemnice alkowy - a najbardziej że wracając jak zwykle słuchałem czegoś zupełnie innego. 
http://www.youtube.com/watch?v=De_xthmIUO8

To jest inna Billie Holiday niż ta później. Może nie, że radosna i wesoła, bo zawsze się gdzieś, nawet w tym
niby niewinnym "Lovely, never never change" czai jakaś zapowiedź zgrozy.

Siedziałem i patrzyłem sobie na te obrazy, nie powiem Wam, kto na nich jest, ok, następnym razem.


















A to mój cień na murze kościoła, trochę wyglądam jak w spódniczce, ale nie byłem.


















A tak czekał Zdziś.


















Który jest bardzo cierpliwym pieskiem.
Teraz słucham sobie Monteverdiego, trochę a propos, trochę nie. Moja klasyczność, czy może raczej barokizacja ostatnia jest pewnie sytuacyjna,.bo Paradyż, bo festiwal, trochę rozmów i lektur. Ale też może jest tęsknotą za niezobowiązującym poukładaniem. No nie wiem, nie wiem, jak mawiał Czarny Jack.
Obiecałem sobie, że nie będzie dnia bez wpisu i słowa dotrzymuję. 

Brak komentarzy: