niedziela, 18 sierpnia 2013

Złoty notes i przyjemności czytania oraz Brama Lwic jako bezsensowna pointa.

Takie rzeczy są najtrudniejsze - jak opisać przyjemność z czytania? Są oczywiście wielkie wzory i nie mam zamiaru nawet próbować im dorastać do czegokolwiek. Ach, te niezwykłe pamiętniki lektur w pamiętnikach ważnych pisarzy! I piszę to bez ironii. Nie jestem, nie potrafię, ale czasami przecież rozmawiam o książkach czasem, z reguły entuzjastycznie. Jak niektórzy wiedzą, napisanie książki czy zrobienie filmu to czynności, których wykonawcy budzą u mnie zabobonny szacunek. Zupełnie inny, niż ten, który odczuwam wobec kompozytora czy malarza, nie mówiąc już o rzeźbiarzach. Ci ostatni umieją rzeczy, które są poza moim zasięgiem. W tajemnicy powiem Wam, że namalowałem w życiu parę obrazów, ale na szczęście dawno już ich nie ma. Potencjalnie mógłbym napisać książkę i wiem, domyślam się, jak ciężka musi to być praca i jak bardzo nie potrafię. OK, miało być o czym innym.
Moja pierwsza, wstyd przyznać, książka Doris Lessing to olśnienie i absolutnie nieopisywalna przyjemność. Nie będę streszczał "Złotego notesu", a tylko zachęcę do przeczytania, choć żadne słowa tu nie oddadzą tego, co czuję. Dawkuję sobie tę książkę po trochu nie dlatego, że męczy, tylko tak bardzo nie chcę, żeby się kończyła. Dzieje się w kilku planach, jest bardziej o kobietach niż mężczyznach, ale może dlatego tak mi się podoba. Nie tyle z powodów poznawczych, co z jakiejś absolutnie niezwykłej umiejętności opisywania spraw, które znam, a które wymykały się zawsze moim umiejętnościom opisywania. Głupie to strasznie, że nie umiem tego zwerbalizować. Ale też jest tu dużo kwestii, które tak dobrze rozumiem z powodu własnych przygód z dawnych czasów, zwłaszcza spawa wiary w ideologie. Coś, czego się dziś wstydzę, a co jako szesnastolatek odczuwałem tak mocno. Umiejętność wyzwalania się z fałszu narzuconego przez "autorytety" to coś, co w tej książce jest dla mnie chyba najważniejsze. Napiszę jeszcze o tej książce a teraz w ramach bonusu nigdy nie publikowane zdjęcie w Bramie Lwic w Mykenach.

















Klasyczny wakacyjny Polak w krótkich gatkach. Nie lubię tego modelu. Ale mężczyźni u Lessing są może nieco podobni, tak samo niezdecydowani, żeby wymienić tylko jedną cechę :) Tak więc, w jakimś sensie jednak pointa a może raczej tylko puęta.

Brak komentarzy: