poniedziałek, 2 września 2013

Pisane na kwasie - prawdziwa gazetka ścienna i wiele innych zdjęć ze Lwowa

Dzień upłynął pod znakiem warsztatów, wizyty w liceum plastycznym (no nie do końca liceum, dziewięcioletnia szkoła, rzekłbym, rzemiosł) i teatru tańca na końcu. Pochłodniało, trzęsę się w nocy trochę a i w dzień nielekko. Na szczęście zjedliśmy dziś z Anią gigantyczny obiad. Ania Smolak przyjechała rano z przygodami, ale warsztat poszedł dobrze, choć dyskusyjnie. Jak zwykle okazało się, że nic nie jest takie, jak się wydawało wcześniej. Zobaczymy, może jutro będzie jeszcze inaczej.
Daryna  zaprowadziła nas do koledżu, w którym pracuje. To taka podstawówka z liceum w zakresie sztuk czystych i użytkowych. XIX-wieczny budynek i trochę podobne myślenie o nauczaniu sztuki. Ale też pewnie tak trochę musi być, z różnych względów. Zobaczcie zdjęcia, choć mam więcej dużo.
Na warsztatach poznaliśmy Arinę, młodą kuratorkę niezależną, Rosjankę od 6 lat mieszkającą w Ukrainie. Jest szalona, ale niewykluczone, że za nie tak długo będzie kuratorką kolejnego Kassel.
A na pewno ukraińskiego pawilonu w Wenecji, choć pewnie wolałaby rosyjskiego. 0 autorytetów, dezynwoltura, szybkie reagowanie, znajomości - wszystkie cechy jakie powinna mieć kuratorka.
Pozywiom uwidim, jak się nie tylko tu mówi.
A oto kilka ilustracji z dnia dzisiejszego:

Warsztaty prowadzi Ania, ja dokumentuję:



Kolejny zestaw ppoż, tym razem szkolny. Uwierzcie mi, u nas też takie były:



Po drodze do Koledżu, piękna radziecka hala sportowa:
















A to już pracownia ceramiki ściennej, oczarowani byliśmy:


A to metaloplastyka w dużych ilościach:














Wizyta w muzeum szkoły:                                            

A tu absolutnie imponująca pracownia tkacka z licznymi krosnami:














A to obraz, który Daryna popełniła w 9 klasie:













A to prawdziwa gazetka szkolna:














Naturalne pigmenty w pracowni konserwacji ikon:      




A to pracownia:













No i tego akcentu nie mogło tu zabraknąć. To tylko tablica, ale jednak nie do końca.


A to widok z okna, to wielkie to apartamentowiec, to mniejsze to kawałek lokalnej akademii. 













Lekcja rosyjskiego - nie znałem tego - tytuł sztuki Wszystko na odwrót:

A to kwas, na którym tu jadę. Bardzo lubię:


Na dobranoc miła optymistyczna pieśń, w sam razem na chłodny wieczór, przywraca wiarę w ludzi i koi.






Brak komentarzy: