To wiem na pewno nie przez Cigacice.
Raczej przez Lubaw i przez Mękoból.
Zjeżdża się nawrotem do Lękowoli.
Kiedy po prawej mijać Niemoją , Niejak , Nieswojno
Wchodzi się prosto w gniazdo
GNIEZNA
W jakimś sensie to bardzo adekwatne zakończenie.
I tak opowiadając o Rastrze zatęskniłem za czasami, kiedy czekałem co w następnym numerze i śmiałem się głośno, kiedy napisali to, co sobie myślałem. To były piękne czasy dezynwoltury i walki z warstwami mułu, błota i mentalnej wydzieliny, które pokrywały całe wielkie obszary sztuki polskiej. No i sporo się zmieniło od tego czasu, a jednak chciałoby się czasem bezkompromisowości od krytyka. Oczywiście sprawiedliwej.
Kiedy dziś chodziłem sobie po Lwowie i byłem nawet na wernisażu, myślałem jakby to było, gdybym tu spróbował zrelacjonować to wszystko w dobry, rastrowy sposób. Ale pomyślałem sobie, że przecież jestem tu w gościach i nie wypada. Będzie więc kilka zdjęć z komentarzem. Jadłem też dziś obiad z Wową i jego żoną, żartom i zabawie nie było końca, dostało się wszystkim i prześcigaliśmy w niepoprawnych żartach.
No i trochę zdjęć:
Piękny modernizm, jakieś lata dwudzieste, nawet w nienajgorszym stanie
A tu panowie komuniści dla uczczenia wybuchu wojny
A tu szyld, w którym pojawia się słowo politura. Kto czytał Moskę-Pietuszki wie, dlaczego go tu zamieściłem. Kto nie czytał, niech przeczyta.
A tu przepiękny zestaw przeciwpożarowy z Muzeum Książki. Mieści się ono w baraku, będącym jedynym śladem idei budowy metra we Lwowie. Okazało się, że na błocie się nie da.
Dla porównania, zestaw z Teatru Młodego Widza. Jakby co, młody widz bardziej zagrożony.
A to wernisaż wystawy Wojciecha Prażmowskiego o Czesławie Miłoszu. Gdybyż to było w Rastrze 10 lat temu...
I jeszcze paprotka z Muzeum.
A tu jeszcze klasyczny Kilter z okolic Teatru. Niestety, płochliwy, ale to naprawdę klasyczny Kitler.
A na koniec, żebyście uwierzyli, że teraz już będzie wesoło i optymistycznie, skoczna piosenka o radości życia:
http://www.youtube.com/watch?v=KUCyjDOlnPU
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz