niedziela, 29 września 2013

TZN Xenna - raz jeszcze

No i jednak drugi raz dzisiaj, bo choć nie mam siły, to popróbuję na bieżąco, skoro pojawiły się bodźce.
Zdziś domaga się rzucania piłeczki i trochę mnie rozprasza. To jest mina - nie dam!



Przez przypadek nieco (zadzwonił Igor, czy przenocujemy muzyków) byłem na koncercie TZN Xenna, bardzo kiedyś dawno temu pankowego zespołu, który widziałem na żywo w 1982, w trakcie koncertu Open Rock w Krakowie, o którym tu już kiedyś pisałem. Xennę pamiętam z ostrego nawalania, chyba nawet Gazety mówią sobie przypominam i że perkusista miał nogę w gipsie i wchodził na scenę o kulach, co nadawało całości jakiejś ponurej aury.
http://www.youtube.com/watch?v=uVt3I2sAvy8
Niesamowite, że to jest na YT, zwróćcie uwagę na konferansjera :) To konkurs przecież był, zapomniałem.
Świetna jakość, jak na taśmie i pierwszy kawałek jakże aktualny.
Dziś stałem blisko sceny, widziałem Zygzaka z 4 metrów i właściwie, jak trochę przymknąłem oczy, to się nie różnił od tego dwudziestoletniego może chłopaka z wtedy. No dobra, jednak. Ma ciągle charyzmę, może w inny sposób, jak wtedy, sam nie wiem co myśleć. Czy pięćdziesięcioletni facet może na poważnie śpiewać te same teksty, co wtedy? Ze świat trzeba zmienić, że dzieci z brudnej ulicy, że politycy i księża, i wojskowi są źli i kłamią? To są rzeczy oczywiste, przerobione i nudne w swojej jednoznaczności. Jakoś jednak mi się podobało, może też dlatego, że grali równo, sprawnie, wszystko stroiło i nawet nieźle brzmiało. Koncert, po prostu. Nudzę, preferuję formę, stoję sobie w kącie postukując mogą z lekka do taktu. Co tam w ogóle robiłem, poza przywoływaniem demonów młodości? Jak wiadomo, nie pankowałem, to jest jedna z tych nielicznych rzeczy, których trochę żałuję. Tylko trochę, jak się żałuje rzeczy już nierealnych, nie-do-zrealizowania. Minęło 30 lat i ciągle pamiętam, jak wbity w ziemię patrzyłem na tych chłopaków, rówieśników właściwie i wierzyłem w ich wkurwienie, jak w nic na świecie.













Gorzej żałować czegoś, co się schrzaniło samemu i wszystko jest najgorzej. Uważajcie.

4 komentarze:

Wojtek Wilczyk pisze...

Wojtek, mnie się wydaje, że to Falconetti wszedł o kulach...

Zwykły dyrektor galerii pisze...

właśnie, też się pomyliłem. To Zygzak wszedł o kulach. Oni akurat spali w galerii i przypomniał mi to sam. I manifestacyjnie odrzucił kule, jak już był przy mikrofonie. Uwielbiam wnikliwych czytelników :) Dziękuję.

Zwykły dyrektor galerii pisze...

No się bardzo nieprecyzyjnie wyraziłem. Spali z wczoraj na dziś po koncercie i zamieniłem parę słów z Zygzakiem, jak dziś rano wyjeżdżali.
To chciałem napisać.

Wojtek Wilczyk pisze...

Mówisz Zygazak... To w takim razie mnie też się to zatarło, ale pamiętałem, że to któryś wokalista, a nie perkusista miał girę w gipsie... ;)