Mam dużo do zrobienia, oczekuję zmiany - oj, zaczyna się jak wiersz. To może jeszcze raz - czekanie bywa przyjemne, ale mam wrażenie że czekam na mit i nierealność, nie na konkret. Bardzo się tego boję, bo jednak cieszę się za mocno na niewiadome. Skończy się pewnie kolejną porażką, za dużo bym chciał, za wielkie nadzieje z tym wiążę a to przecież wszystko zupełnie bezpodstawne. Na podstawie kilku mglistych przesłanek buduję jakąś wielką narrację. To jednak błąd. Wyobrażam sobie coś, czego prawdopodobnie nie ma i nie będzie, ale kurczowo się tego złapałem. Życie nadzieją ma podstawy, jak nadzieja jest sensowna. A tu chyba wszystko jest przeciw. Spróbuję jednak. Jest w tym też dużo adrenaliny jednak. I zatykającego braku oddechu trochę. I poczucia, że to jednak może być coś rozsadzającego rutynę.
Może skończy się za chwilę. A może połudzi dłużej. A może stanie się. I co wtedy? To mnie może najbardziej przeraża, co wtedy, jak jednak tak. Bo zacznie się odpowiedzialność - ale też chyba najwyższy czas, na prawdziwą, może ostatnią już, odpowiedzialność.
Nie mogę być, Najmilsi, mniej enigmatyczny, albo już bardziej też nie mogę. Są rzeczy, których mówić nie należy, wspominać nie wypada, wywołać bowiem może to mówienie efekty niespodziewanie niepotrzebne. Nie domyślajcie się, bo to nie konkurs z zagadkami, tylko ludzkie życie. Pozostawcie ten wpis w swojej niezrozumiałej enigmatyczności niedeszyfrowalną metaforą ludzkich odpoczątków.
Po wczorajszej pyskówce na FB dotyczącej Adoracji Jacka Markiewicza dziś postanowiłem pogadać o tym ze studentami. Jak przeważnie bywa, wykazali się w tej dyskusji o wiele większym rozumem, niż różni mądrale "z branży". Bardzo Was lubię za to, 3rE :)
Jutro otwarcie wystawy, z której jestem bardzo dumny - reenactment pracy Tadeusza Dobosza z 1967 roku. http://bwazg.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1584&Itemid=1
W czasie III Złotego Grona miała miejsce prekursorska na naszym gruncie wystawa "Przestrzeń i Wyraz", jedna z najistotniejszych prezentacji artystycznych lat 60-tych. Szereg instalacji site-specific zrealizowano w przestrzeni będącego w remoncie muzeum. Kuratorem całości był Marian Bogusz (wtedy się mówiło komisarzem). Nie ma katalogu z tej wystawy, choć bardzo na to zasługiwała, niedługo razem z Wydawnictwem 40000 Malarzy wydajemy książkę Konrada Schillera o Złotych Gronach i tam będzie więcej o tym tak ważnym wydarzeniu.
Dobra, nie popadajmy w patos. Przeszłość jest ważna. Badamy ją i pokazujemy na nowo. Instalacja Tadeusza to jednak sytuacja niezwykła. Znałem tę pracę od dawna z dokumentacji. Udało się nam ją wspólnie odtworzyć, Nora Markiewicz i Romuald Demidenko dołożyli wszelkich starań, żeby było, jak naprawdę w założeniu ideowym a technicznie Karolina Spiak i Marcin Kubiak dokonali rzeczy perfekcyjnych no i Tadeusz postarał się niezwyczajnie. To jeden z tych momentów, kiedy z całej siły czuję sens swojej pracy i jej zespołowość jako zasadę nadrzędną. Jak będziecie w okolicy, to zapraszam do oglądania. Przy zachowaniu wszelkich proporcji czuję się trochę w naszej małej sali , jak na When attitudes became form. Fajne uczucie.
2 komentarze:
Wojtek, chapeau bas!
Prześlij komentarz