Jesteśmy w trasie od 7 rano. Zbąszynek, Warszawa, Kraków, wreszcie Nowy Sącz. Po drodze Polska ładna i ciepła jesiennie. W NS ciemno i smutno. Pewnie bo na dworcu. Gdzie wysiedliśmy w 2 osoby. Rezerwacja okazała się niebyła, godzina czekania z rozładowaną komórką pod domem. Zdziś jak zawsze grzeczny i ufny. W końcu zawiezieni gdzieś w dziwne miejsce, kaloryfery nie grzeją. Ale tv działa. Samotność doskwierająca jak ból i chłód. Tylko Zdziś tu wierzy w sens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz