poniedziałek, 14 października 2013

Za dużo, za dużo...i o grzybach

Tak, to prawda, obiecywałem codziennie i nie dotrzymałem. Ale może trzeba czasami odpuścić, nawet kosztem dobrego samopoczucia, że się kłamało. A może właśnie DLA dobrego samopoczucia, żeby trochę odetchnąć od wszystkiego. Tak, było za dużo, trzeba było odpocząć.
 W nagrodę będzie kilka tekstów na raz. O różnych rzeczach. Na początek o jesieni.
Warto sobie jesienią pojechać w niedaleką podróż, na przykład tam i z powrotem do Berlina, na lotnisko Tegel, po dawno niewidzianą przyjaciółkę. N T. się jedzie jak po sznurku - 10-113-100-111. Nawet nie trzeba fałszywego GPSa. Po drodze jest intensywnie wizualnie, przynajmniej miejscami, jeśli ktoś lubi czerwone i żółte - krew i zdrada, lekko przereklamowane.















Warto też pójść sobie na grzyby z psem Żulikiem i dawno nie widzianą przyjaciółką. Sosnowy las jest rzadki w Austrii, gdzie mieszka, tym większa przyjemność przypomnieć komuś dawno nie widzianą przestrzeń.














Żulik znalazł muchomora, ale na szczęście w lesie interesują go tylko szyszki.
















 A co do muchomorów, to odkryłem  kiedyś niezmiernie ciekawą pracę antropologiczną, jeśli kogoś interesuje, polecam http://www.taraka.pl/rola_muchomora
Zbiór grzybów, jadalnych oczywiście, niezbyt imponujący, ale na sos wystarczył. Nigdy w życiu nie znalazłem tylu kurek na raz. Nie upadłem jednak tak nisko, żeby zamieścić tu ich zdjęcie.

Brak komentarzy: