Nie będzie długo, bo zmęczeni jesteśmy a piesek najbardziej. Z Tarnowa do Warszawy samochodem z Ewą, miła droga, świetna kierowczyni, dojechaliśmy o czasie i wszystko bezkolizyjnie. Po drodze jak to dyrektorzy :) omawialiśmy problemy funkcjonowania instytucji ze szczególnym uwzględnieniem budżetów, relacji z organizatorem, publiczności, wszystko naprawdę na poważnie ku wymianie doświadczeń. Brzmi to nader serio, ale oczywiście żartom i wspomnieniom różnym nie było końca.
W Warszawie jak zawsze, dużo zdarzeń, ludzi i bodźców. Spotkanie z Miśką na bardzo dobrym jedzeniu. Mąka i woda na Chmielnej w podwórku, polecam, to nie reklama tylko wskazanie dobrego miejsca.
Na Spojrzeniach ze Zdzisławem. Wszyscy go głaskają, komplementują, jaki jest grzeczny, piękny i spokojny. Bardzo miło i wszystkim Wam dziękuję.
Sukces Łukasza, bardzo się cieszę i przypominam, że jak był w trzeciej klasie liceum, to zrobiliśmy mu wystawę w Bohomazie, barze który wtedy istniał przy BWA. Ale wystawa nie ma chyba zachowanej dokumentacji, jest kilka zdjęć z wernisażu. Nie, żeby to była jakaś moja wielka zasługa, albo intuicja, tak przypominam, dla pamięci. Że z Zielonej Góry jednak, co mojemu lokalnemu patriotyzmowi bardzo sprzyja.
A ja już miałem o rzeczach osobistych nie mówić. Więc na koniec zastanawiam się tylko, kiedy wielki lodowy sopel przestanie wreszcie kłuć mnie w samo serce.
Śpijcie dobrze i bardzo dbajcie o tych, których kochacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz