piątek, 11 października 2013

Po wernisażu bez szczegółów

Powinienem opisać i wystawę i wernisaż. Powinniście zaczerpnąć z krynicy informacji u samego źródła. Ale będą jedynie wyrazy zadowolenia, że wszystko poszło dobrze, było dużo znajomych i też studentów, a nawet z pierwszego roku. Może trochę za szybko. Może nie potrafiłem być prawdziwym gospodarzem. Zmęczony, rozproszony, trochę nieobecny, choć przecież Przemek, ważna wystawa, świetne prace.
 Po wernisażu w tej przedziwnej a pobliskiej knajpie bardzo ciekawa rozmowa o malowaniu, życiu i jego właściwościach. Nie do opowiedzenia, ale przeciekawa.
 Też Berlin dziś słoneczny i rozmowy kolejne po latach z przypominaniem sobie, co było naprawdę. Jazda po Berlinie  nawet jeśli są objazdy a GPS oszukuje jest samą przyjemnością. Truizm, ale wszyscy wpuszczają, są mili, tylko taksówkarze jak wszędzie. Ale też ich lubię. Wszystkich dziś lubię, tylko nie siebie.
 A Miśka obroniła pracę magisterską i tak naprawdę to najważniejsze dzisiejsze wydarzenie. Może i to nic wielkiego, ale jednak domknięcie etapu, jakby nie powiedzieć. Formalne i umowne, ale domknięcie.
 Nie mogę przestać myśleć i rozdrabniać i nadmiernie analizować. trzeba by jakichś technik wyparciowych opanować trochę.
Bonus














oto - Przemek, Leszek i Mira
Śpijcie dobrze wszyscy.

Brak komentarzy: